Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 24 lutego 2019

Podróż sentymentalna rozczarowuje... Julian Fellowes "Czas przeszły niedoskonały"

wyd. Marginesy
Komu z nas nie marzył się czasem powrót do przeszłości? Szybkie cofnięcie w czasie i nie tyle naprawienie minionych błędów, co odkrycie na nowo zagrzebanych emocji, ludzi, swoich miejsc. Problem w tym, że ludzki umysł nie jest doskonały, ma skłonności do nadawania znaczenia temu, co znaczenia nie miało, racjonalizacji, idealizacji...
Julian Fellowes - demaskator brytyjskich wyższych sfer - już w wiele mówiącym tytule swojej powieści wskazuje na swoją interpretację minionych lat. Jego bohater, na prośbę umierającego przyjaciela, Damiana Baxtera, próbuje odgrzebać z jego przeszłości jak najwięcej (celem ostatecznym jest zweryfikowanie, która z kobiet młodości jest matką nieślubnego dziecka mężczyzny), by boleśnie przekonać się, że nie tylko wspomnienia konającego, jak i jego własne przekonania nie wytrzymują konfrontacji z prawdą. Wraz z narratorem przenosimy się w Londyn lat 60.: swing, przyjęcia, bale, romanse... Był to czas przemian, nie wszystko jednak i nie wszędzie zmieniało się tak, jakby chcieli tego główni zainteresowani.

Czas przeszły niedoskonały to literackie ujęcie znanej prawdy: nie wszystko warto sobie przypominać i konfrontować, nie ze wszystkim również da się tak postąpić. Powiadają, że człowiek zaczyna się starzeć, kiedy przeszłość wydaje się bardziej realna od teraźniejszości - mówi narrator w pewnym momencie. Jeśli tak, to książka Fellowesa pozwala zrozumieć, że każdy z nas bywa stary.

środa, 20 lutego 2019

"Może maszyna zobaczy słowa, które nigdy nie padły z jej ust". Zoje Stage - Zła krew

wyd. Czarna Owca
Zacznę niestandardowo: a mnie się podobała ;) Z drugiej strony, pojawiające się tu i ówdzie zarzuty dotyczące kalibru powieści są słuszne. Okładkowa informacja, że Zła krew Zoje Stage jest thrillerem psychologicznym jest mocno przesadzona. Jeśli miałabym pokusić się o klasyfikację - czego zasadniczo nie lubię i doceniam wszystkie wymyki przed zasadami - to mówiłabym najchętniej o powieści obyczajowej z psychologicznym twistem.

"Wierzę iż są na świecie potwory zrodzone z ludzkich istot" - pisał Steinbeck i to w pewnym sensie kontynuacja tego przekonania. Z drugiej strony, nie sposób oprzeć się wrażeniu inspiracji filmem Omen. Poznajemy historię rodzinną. Suzette jest szczęśliwą żoną i... matką, nieco mniej spełnioną. Pierwsze problemy zapowiedziane przez nią samą wydają się być zwykłymi rodzicielskimi dylematami: dziecko nie mówi, pomimo że rozwija się świetnie, woli tatusia... Niebawem okaże się, że to tylko wierzchołek góry lodowej, a logopeda w niczym tu nie pomoże. Dziewczynka ewidentnie próbuje pozbyć się mamy. Kompleks Elektry? Tak, ale nieco bardziej demoniczny niż w wariancie klasycznym.

To nie jest Steibeck! Narracja jest prosta, ale mocną stroną autorki zdecydowanie jest umiejętne zbudowanie napięcia. Ciekawym pomysłem - rzadko przeze mnie lubianym, a tu bardzo potrzebnym - jest rozbicie opowieści na dwa punkty widzenia: mamy i córki. Sposób Zbudowania całości pozwala na utrzymanie czytelnika w napięciu. Zawiodło mnie trochę zakończenie, z drugiej jednak strony otwiera książkę na następną część, po którą chętnie sięgnę.

sobota, 16 lutego 2019

Mit i nienawiść... "Formacja Trójkąta" Zielke

wyd. Czarna Owca
Mariusza Zielkego bardzo cenię za serię książek, której bohaterem jest dziennikarz śledczy, Jakub Zimny. Z pozostałymi książkami tego pisarza jest już, niestety, trochę gorzej.

W Formacji trójkąta nadal mamy do czynienia z dziennikarzem. To Bartek Milik, którego poznajemy w kiepskim momencie zawodowej kariery - jest rozżalony faktem, iż popełniony przez niego artykuł o unijnej aferze z polską koniną w tle spada z wyczekiwanej „jedynki”. Wszystko przez to, że prezes giełdy nieoczekiwanie popełnił samobójstwo. Zwłoki znalazła jego nowa dziewczyna.

Szybko okaże się, że śmierć biznesmena jest tylko wierzchołkiem góry, za którą skrywają się niebezpieczne sekrety, biznesowo-polityczne układy i całe mnóstwo pozorów. Bartek Milik w tej sprawie będzie współpracował ze służbami i odkryje nieoczekiwane możliwości.

Opis fabuły brzmi bardzo podobnie jak tematyka książek wcześniejszych i tak w istocie jest. Cóż się więc zmieniło? Zielke tym razem postanowił całość podlać całkiem sporą dawką erotyki, która - dla mnie - fabularnie kompletnie nie jest potrzebna, niczego nie dopowiada, nie uzasadnia, a znacząco psuje dotychczas wypracowany styl autora. Szkoda, bo poprzednia konwencja narracji, choć wymagająca, zdecydowanie „wkręcała” mnie w temat. Tutaj jest trochę zbyt łatwo, zbyt płasko, może bardziej dostępnie, ale nie tego przecież u Zielkego szukałam.


Velvet Buzzsaw


Po długiej przerwie - przytłoczenie życiem - powracam filmowo. Velvet Buzzsaw to nowy obraz Netflixa. Kwalifikowany jako thriller/horror zdecydowanie lokuje się na styku tych gatunków.

Cała fabuła lokowana jest w świecie sztuki. Bohaterowie to artyści, właściciele galerii, agenci... Na takim właśnie tle przedstawiona zostaje nam sprawa genialnych w swej wymowie dzieł znalezionych w mieszkaniu zmarłego sąsiada przez jedną z pracownic galerii. Oczywiście, jej wyrachowana szefowa do spółki z ekscentrycznym, acz szanowanym krytykiem sztuki próbują ubić na tym interes. Od tego momentu mamy wrażenie, że wszyscy zaczynają wariować...

Velvet Buzzsaw to film zupełnie inny. Dekadencki, mroczny, niepokojący. Z demonami przeszłości w tle i nieporozumieniami teraźniejszości. Przy okazji mamy tu kilka refleksji na temat sztuki nowoczesnej, a wszystko skropione solidną dawką sarkazmu. Nie sposób pominąć też genialnej roli Jake'a Gyllenhaala jako krytyka - łamiącego wszelkie schematy i stereotypy, tworzącego całkowicie nową jakość. Polecam!