wyd. Media Rodzina |
Naznaczeni na zawsze Emelie Schepp to pierwsza część cyklu i, powiem
szczerze, że chyba nie będę go czytała dalej. Niby seria ta była fenomenem
wydawniczym w Szwecji. Dla mnie jest raczej fenomenem odpowiadającym na pytanie, w jaki sposób skutecznie można
skopać tak ciekawy pomysł. Zaczyna się naprawdę nieźle.
W
jednym ze zwykłych domów na zwykłym osiedlu znalezione zostają zwłoki
mężczyzny, który tam mieszkał. Został zastrzelony. Na miejscu zbrodni jest sporo
odcisków palców należących do dziecka, choć sam lokator dzieci nie miał, nie
znajdowały się one także w kręgu osób znajomych i bywających w jego domu.
Krótko później znalezione zostają zwłoki dziecka, do którego - jak łatwo się
domyślić - należą te odciski. Na ciele chłopca wyryty jest napis Thanatos,
oznaczający greckiego boga śmierci.
Sprawę
rozwikłać ma prokurator Jana Berzelius we współpracy ze śledczą Mią Bolander.
Już na samym początku, gdy autorka przedstawia nam te postaci, buduje pewną
opozycję. Oto Jana - dziewczyna z wyższych sfer, zamożna, wykształcona i pewna
siebie, zostaje zderzona z Mią Bolander, pochodzącą z rodziny robotniczej,
mniej odważną, nastawioną na ciężką pracę. Powiem szczerze, że spodobał mi się
ten pomysł, gdyż z reguły jeśli w książkach kryminalnych ktoś sięga po taki
chwyt, to albo zestawia ze sobą dwóch mężczyzn o różnym systemie wartości, albo
kobietę i mężczyznę rywalizujących ze sobą, aby potem wyniknął z tego romans.
Tutaj mamy dwie różne kobiety, co raczej się nie zdarza. Z zestawienia takich
osobowości mogłoby wyniknąć zupełnie interesujące napięcie, tylko, że tego
napięcia w żadnym momencie nie ma. Poza jego zapowiedzią na początku.
Od
samego początku książka była przewidywalna, a bohaterowie bardzo oczywiści.
Autorka umknęła pokusie zbudowania na bazie tej pierwszej opozycji Jana - Mia
jakiegokolwiek efektu zaskoczenia. Ta jednowymiarowość bohaterów dotyczy
zresztą wszystkich postaci wykreowanych przez Schepp. Banał wiązania demonów
przeszłości z teraźniejszością nie pomaga.
Czy
czytać? Można, a i owszem.