wyd. Muza |
Do książek Pierre’a Lemaitre’a długo nie mogłam się
przekonać. Kilka razy zaczynałam lekturę, dość szybko ją porzucałam. Po lekturze Koronkowej roboty nie rozumiem, skąd
wynikała moja początkowa niechęć, choć - antycypując - dodam, że przy kolejnych
tomach przygód komisarza Verhoevena przypomniałam sobie, na czym polegał
problem.
Koronkowa
robota to naprawdę koronkowo przemyślany kryminał. Mamy tu wszystko, co w
książce reprezentującej ten gatunek być powinno: brutalną zbrodnię, trudne
śledztwo - dla mnie ogromny plus za intertekstualność tego śledztwa, składanie
puzzli tej zagadki w całościowy obrazek. Nawet życie prywatne pana komisarza
nie irytuje mnie tak, jak zwykle, gdyż po pierwsze: nie dominuje nad całością,
a po drugie: ma dla tej całości sens.
Zbrodnia
jest naprawdę brutalna, a ze względu na plastyczność opisu nie jest to książka
dla każdego czytelnika. Próbka? Bardzo proszę:
Po prawej leżały na podłodze szczątki ciała z rozprutym brzuchem i połamanymi żebrami, które przebiły jakąś czerwono-białą fałdę, prawdopodobnie żołądek, a także pierś, tę w każdym razie, która nie została odcięta, jakkolwiek trudno to było z cała pewnością stwierdzić z tej przyczyny, że to ciało - kobiety, to było pewne - pokrywały ekskrementy, spod których prześwitywały niezliczone ślady ukąszeń. Naprzeciwko, po lewej, leżała głowa (druga, też kobiety) o wypalonych oczach i dziwnie krótkiej, jakby wtłoczonej w ramiona szyi. Z czeluści jej rozdziawionych ust wystawały białoróżowe kanały tchawicy i żył. [...] Nieco dalej spoczywało inne ciało, do którego ta głowa (chyba że ta pierwsza) być może kiedyś należała. Ciało za pomocą głębokich nacięć częściowo odarto ze skóry.
Ten
makabryczny wizerunek to jednak dopiero początek. Wszystkie znaki wskazują, że
Verhoeven stawić czoła musi seryjnemu mordercy, w dodatku bardzo inteligentnemu
i próbującemu go wciągnąć w grę ze śmiercią na pierwszym planie.
Lemaitre
stworzył przede wszystkim misterną intrygę i pod tym względem jest to naprawdę
„koronkowe” dzieło. Mamy tu nawiązania do literatury światowej, także tej
kryminalnej, co czytelnika wymagającego z całą pewnością zachęci do dalszych
literackich poszukiwań wraz z francuskim śledczym. Ten dodatkowo zmierzyć
będzie musiał się z problemami ze swymi współpracownikami i możliwym „przeciekiem”.
W
płaszczyźnie kryminału nie chcę zdradzić zbyt wiele. Odchodząc od tego obszaru,
chciałabym jednak zwrócić uwagę na niezwykłą dbałość o szczegóły także w
zakresie komponowania postaci. Bohaterowie Lemaitre nie są komponowani wszyscy
według jednego wzoru. Mają różne charaktery, różny styl pracy, targają nimi
odmienne emocje... Prawdopodobnie dlatego, zupełnie wyjątkowo, nie przeszkadza
mi częste nawiązywanie do życia prywatnego bohaterów. Ono jest tu po coś,
rzutuje na zachowania wykreowanych postaci i myślę, że wielu twórców,
pragnących pisać kryminały z wątkiem obyczajowym (a w rzeczywistości piszących
obyczajówki z wątkiem kryminalnym) od Lemaitre’a powinno się uczyć, jak
stworzyć taki efekt.
Wyróżnić
trzeba też język. Intrygujący, budujący napięcie, jednocześnie różny dla
różnych bohaterów. Nawet, gdy akcja zwalnia tempa, tempo książki nie jest
spowolnione. Reasumując: jeden z najlepszych kryminałów, jakie przeczytałam
kiedykolwiek! Polecam koniecznie!