wydawnictwo: MG |
Współczesnemu czytelnikowi nazwisko Brontë kojarzy się przede wszystkim z legendą o trzech genialnych siostrach i ich nieszczęsnym bracie, żyjących gdzieś wśród odludnych wrzosowisk.
Wszystko,
co przez długie lata wiedzieliśmy na temat genialnych sióstr-pisarek, było
legendą w dużej mierze ukształtowaną przez samą Charlotte. Mistrzowsko opracowała mit i markę Brontë, jak moglibyśmy to określić
dzisiejszym językiem marketingu. Jedyne źródła, jakie zachowały się w
odniesieniu do twórczości, dotyczą właśnie Charlotte. Podejrzewano nawet, że to do niej należy całkowity dorobek wszystkich trzech sióstr.
Wszystko, co wiemy na temat chociażby Emily, włącznie z tym, że napisała Wichrowe Wzgórza, jest informacją uzyskaną od jej starszej siostry.
Możliwe, że były trzy genialne siostry. Możliwe, że była jedna, która przekonała pozostałe, by uległy jej pomysłowi i biblijnie obdzieliła je talentami.
Relacji
świadków jest niewiele i są one raczej zgodne. Charlotte była drobniutką
kobietą, obdarzoną mądrym i hipnotycznym spojrzeniem. Zarówno ona, jak i jej
współcześni uważali, że nie grzeszyła urodą, jej wydawca zaś, George Smith twierdził
nawet, że „oddałaby cały swój geniusz i sławę za to, żeby być piękną”.
Większość późniejszych informacji o życiu i twórczości Charlotte pochodziła z
biografii autorstwa Elizabeth Gaskell, przyjaciółki pisarki. Książka powstała
już w kilka miesięcy po śmierci Charlotte na prośbę jej ojca. Dzisiaj wiemy, że
nie było to dzieło rzetelne. Stanowiło raczej kontynuację tak pieczołowicie
tworzonej przez całą rodzinę legendy. Baśni raczej, bo w rodzinnej opowieści
nie brakuje takich elementów.
Sióstr
Brontë w ogóle było pięć. Dwie najstarsze, Maria i Elizabeth zmarły jako dzieci
w odstępie zaledwie miesiąca. Cztery lata wcześniej umarła ich matka.
Dziewczynki oraz ich brat, Patrick wychowywały się pod czujną opieką ojca,
pastora oraz siostry matki, która - zdaniem Eryka Ostrowskiego - w tej bajce
odgrywała rolę złej macochy. Tak, był też brat... Niespełniony artysta, który
nie udźwignął roli jedynego męskiego potomka i popadł w alkoholizm... Sześć lat
po śmierci swej ciotki, w 1848 roku pożegnał się ze światem doczesnym. Później
śmierć zabrała Emily i Anne. Pozostał tylko pastor i Charlotte właśnie.
Coś musiało ciążyć na tej rodzinie, skoro starannie wyselekcjonowane fakty miały stać się publiczną wiarą także wtedy, gdy nikt z zainteresowanych nie będzie stąpał już po tej ziemi. I Charlotte Brontë musiała być częścią tej historii... Dlaczego tak zależało jej na anonimowości? Dlaczego upierała się, by publikować pod męskim pseudonimem nawet wówczas, gdy powszechnie znano jej płeć?
Eryk
Ostrowski wie dobrze, że cała dzisiejsza wiedza na temat sióstr Brontë, jest
kreacją Charlotte oraz jej ojca. Wie, że kryje się za tym tajemnica. Próbuje ją odkryć. Jednocześnie w swoje śledztwo angażuje czytelnika
zaznajomionego z twórczością sióstr. Pyta: dlaczego Jane Eyre stworzona przez
Charlotte jest tak inna niż bohaterki Profesora - bliższe raczej twórczości
Anne? Z kolei Lokatorka Wildfell Hall
Anne tak bardzo różni się od Agnes Grey, że tę drugą można spokojnie
przypisać Emily...
Charlotte Brontë i jej siostry śpiące to fantastyczna opowieść, która Kopciuszka
przedstawia nam jako anty-Kopciuszka. Ostrowski próbuje pokazać nam dzieje tytułowej bohaterki i jej rodziny jako palimpsest. Palimpsest, w którym brak wersów, a
nawet całych stron, i które nadpisać trzeba analizą tekstu i dokumentacji.
Ostrowski przegląda listy, zapiski, notatki, wysuwa teorie, które potwierdza
bądź obala... Książka jest odpowiednia zarówno dla osób, które twórczość sióstr
znają - zaciekawia, poszerza horyzont, dorzuca nowe interpretacje, jak i dla
tych, którzy są przed lekturą wspomnianych powieści - opowiada fabułę,
przedstawia bohaterów i szkicuje ich sylwetki. Nie zabraknie tu wątków
masońskich, wynikających z sympatii taty Brontë, i całkiem prawdopodobnego
morderstwa dokonanego przez Patricka na swojej ciotce...
Śmierć
Charlotte także jest owiana tajemnicą. Zmarła jako mężatka spodziewająca się
dziecka, teoretycznie najbardziej spełniona ze swojego rodzeństwa. Jak więc
pogodzić z tą wersją pogłoski, jakoby została otruta arszenikiem przez swojego
męża?
Charlotte Brontë i jej siostry śpiące czyta się fantastycznie. Opowieść biograficzna
wciąga lepiej niż niejeden kryminał, a liczne zdjęcia, ryciny i rysunki dodają
całości realizmu. Polecam bardzo i mówię to ja - osoba, która miłośniczką
biografii nigdy nie była.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz