wyd. Muza |
Czarny manuskrypt Krzysztofa Bochusa przenosi nas w mroczny świat międzywojennych Prus. Znajdziemy tutaj wszystko, co stanowi o sile kryminału w klimacie noir.
Miasteczko Marienwerder - dzisiejszy Kwidzyn - to miejscowość spokojna i senna. Nieoczekiwanie zaczynają wstrząsać nią niepokojące wydarzenia. Morderstwo, którego ofiarą pada ksiądz, wstrząsa lokalną społecznością. Nadzieję na rozwiązanie sprawy daje wyłącznie Christian Abell w duecie z wachmistrzem Kukulką. To oni łączą fakty, by budować - a następnie obalać - hipotezy śledcze.
Ostrzec należy, że książka Bochusa wciąga. Mnie wciąga podwójnie, ponieważ Zamek Krzyżacki w Malborku jest jednym z moich ulubionych miejsc na świecie, a jest o nim w powieści całkiem sporo. Na dodatek autor bardzo solidnie kreuje bohaterów oraz buduje napięcie. Nie sposób również nie dostrzec, że - w odróżnieniu od bardzo wielu polskich "królowych" i "książąt" polskiego krymianału - to Bochus panuje nad akcją, nie zaś akcja nad nim. Konsekwencją jest logika wydarzeń i niesamowity klimat rządzący wszystkim, co się w książce dzieje.
Z ogromną radością przyjmuję fakt, że jest to pierwsza część cyklu, którego bohaterem jest Christian Abell. Czekam na więcej i to jak najszybciej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz