Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 września 2017

Wybuchowy thriller czy przesłany nam schemat? "Przesyłka" S. Fitzka

wyd. Amber
O powieściach Sebastiana Fitzka pisałam tutaj:

Teraz przyszedł czas na Przesyłkę - najnowszą książkę autora. Specjalnie omówiłam wcześniej dwie starsze pozycje, aby móc się do nich swobodnie odnieść.

Na pytanie, czy polecam wymieniony tytuł, odpowiem, że tak, jednak albo fanom autora, albo - paradoksalnie - tym, którzy z jego twórczością jeszcze nie mieli styczności. Waham się jednak, czy tym drugim nie lepiej zaproponować wcześniejszą twórczość niemieckiego pisarza. Dla mnie Przesyłka to reanimowany, doskonale znany nam schemat, choć mniej tu niż zwykle fantastyczności i nieprawdopodobnych zjawisk, które finalnie znajdują swoje zdroworozsądkowe rozstrzygnięcie. U Sebastiana Fitzka charakterystyczny jest początek w formie maksymalnie skomplikowanej, odrealnionej intrygi i wiarygodne, zdroworozsądkowe rozstrzygnięcie. Nie inaczej jest tym razem, chociaż „Przesyłka” podoba mi się bodaj najmniej spośród książek Fitzka, które ostatnio miałam okazję sobie przypomnieć.

Główną bohaterką jest Emma Stein - psychiatra, która w hotelowym pokoju zostaje napadnięta i zgwałcona przez seryjnego mordercę. Tylko cudem udaje jej się przeżyć napad. Pozostawia on jednak ogromną traumę, demolującą dotychczasowe życie. Emma, zamykająca się w domu i karmiąca swoje demony, staje się świadkiem dziwnych wydarzeń, które prawdopodobnie mogą mieć związek z wcześniejszym wydarzeniem.

Jak to zwykle u Fitzka bywa, lektura jest niebywale wciągająca. Zaczynając książkę, obowiązkowo musimy ją zakończyć. Nieco inne niż zwykle mam natomiast podejście do głównej bohaterki. Jej rozmycie, histerie i infantylizm bardzo mnie denerwują i sprawiają, że ani na moment nie potrafię się z nią i jej problemami utożsamić. Mniej niż w przypadku innych powieści Fitzka odpowiada mi także psychologiczne umocowanie intrygi. Naprawdę trudno jest wyobrazić mi sobie to, że wyimaginowany przez dziecko potwór z szafy tak dalece potrafi rzucić cień na psychikę człowieka, by po upływie wielu lat przetwarzać go jako traumę. Być może, gdyby fakt ten został inaczej umocowany w tekście i uzasadniony, nie byłby aż tak irytujący.

Sama historia, z właściwym dla autora przytupem poprowadzona jest w sposób sprawny, od początku aż po, dla mnie nieco zbyt przekombinowane, zakończenie. Fitzek po raz kolejny sięga po stałe dla siebie motywy i schematy, które - mimo całej mojej sympatii dla autora i gatunku - zaczynają być już nieco ograne i zużyte. Momentami jednak przebieg wydarzeń staje się bardzo chaotyczny. Zabieg ten wnosi trochę trudności, ale przy okazji rozbija stały schemat, traktuję to zatem in plus.

Mimo wszystko przyznać muszę, że Fitzek jest autorem lepszych niż Przesyłka książek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz