Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 września 2017

O wojnie innym okiem. "Opiekunka do dzieci" Elisabeth Herrmann

wyd. Prószyński i S-ka
Ostatnio było tak, że wiele książek mi się nie podobało i czepiałam się bardzo. Aby więc nie wyszło na to, że do czytania zniechęcam, postanowiłam zachęcić.

Patrząc na okładkę Elisabeth Herrmann Opiekunka do dzieci, spodziewałam się nieco innej tematyki (nie zajrzałam w notę wydawniczą). W tym przypadku jednak rozczarowanie okazało się doświadczeniem bardzo pozytywnym, ponieważ moje rozumienie tytułu i okładki byłoby zdecydowanie gorszą wersją powieści. Książka jest pierwszą częścią zaplanowanego na pięć tomów cyklu, którego osią ma być postać głównego bohatera.

Osią tematyczną jest wciąż kontrowersyjny problem rozliczania się z wojenną przeszłością. Koniecznie jednak dodać trzeba, że to nie jest powieść historyczna, a jedynie historią inspirowana. Głównym bohaterem jest Joachim Vernau - adwokat, który ma przed sobą naprawdę dobrze rokującą karierę. Rokuje ona tym lepiej, że mężczyzna ma sposobność wżenienia się w bardzo zacną rodzinę z tradycjami. Ewentualny teść jest właścicielem kancelarii prawnej, w której Joachim jest zatrudniony, potencjalna małżonka z kolei zaangażowała się w działalność polityczną i bardzo dobrze się w tym realizuje.

Wizja kolejnych tłustych lat przestaje wyglądać tak kusząco w momencie, gdy w mieszkaniu Joachima pojawia się Ukrainka, żądająca, aby przyszły teść prawnika, Utz Zernikow poświadczył, że w czasie II wojny światowej zatrudniano w domu von Zernikowów robotnice przymusowe. Kobieta ma, oczywiście,na myśli konkretną osobę, swoją ciężko chorą dziś przyjaciółkę. Nie wymaga niczego więcej, jednak to przyznanie prawdy daje możliwość starania się o odszkodowanie, tak potrzebne ze względu na trudną sytuację zdrowotną. 

Mogłoby nam się wydawać: cóż prostszego - złożyć oświadczenie. Po wojnie nie tylko osoby prywatne, ale i wielkie niemieckie przedsiębiorstwa, które zaangażowane były bezpośrednio w zbrodnie Trzeciej Rzeszy, dla Hitlera produkowały, wspierały działania i udoskonalały nazistowską machinę, zmuszone były uczynić swego rodzaju "coming out". Taki argument jednak, podnoszony przez Joachima, nie przekonuje nikogo z rodu von Zernikowów. Mężczyzna w to miejsce otrzymuje zaś całą litanię powodów, dlaczego należy zaprzeczać temu faktowi: zaszkodzi to kancelarii adwokackiej, na pewno nie pomoże karierze politycznej, nie ma też sensu narażać wizerunku zacnej rodziny.

Najpierw rodzina Zernikowów w rozmowie z Joachimem kluczy, mówiąc, że nie było takiej sytuacji. Później, że była, lecz pracująca Ukrainka została skazana na śmierć w 1944 roku, wszelkie roszczenia są bezzasadne. Być może, temat nie byłby przez Joachima analizowany tak drobiazgowo, gdyby nie fakt, że "problematyczna" kobieta zostaje zamordowana w niejasnych okolicznościach, a siatka powiązań pomiędzy poszczególnymi bohaterami staje się coraz gęstsza. Prawnik podejmuje więc swoje własne śledztwo i odkrywa szokującą prawdę, że wszyscy kłamią.

Powieść Elisabeth Herrmann to kryminał: mamy tu zwłoki, śledztwo, poszukiwanie motywu i mordercy. Przy okazji jednak czytamy inspirowaną prawdziwymi historiami refleksję na temat przeszłości, ciemnych sprawek i rozliczania się z nimi. Autorka w posłowiu pisze zresztą, że, śledząc temat, przeżyła zaskoczenie, iż problem przymusowych robót nie dotyczył wyłącznie przedsiębiorstw i obozów pracy, ale w równym stopniu była to sprawa prywatnych, tzw. dobrych i bogatych domów. Dla mnie również była to pewna nowość, z tym większym zainteresowaniem śledziłam kolejne strony książki.

Elisabeth Herrmann swoją opowieść snuje wartkim strumieniem, co sprawia, że lektura, mimo trudnego tematu, jest bardzo przyjemna. Autorka porusza drażliwe kwestie z przeszłości niemieckich rodzin, spełniając się w portretowaniu głównych bohaterów. Psychologicznie nie są oni płascy. Mamy kobietę, która z pozoru jest wrażliwa, z pozoru chce znać prawdę, z pozoru dla ukochanego zrobi wiele, nie tyle jednak, aby ucierpiała na tym jej polityczna kariera.

 Nie znałam wcześniej książek tej autorki, ale - czytając nieco recenzji i opinii, a przede wszystkim po lekturze Opiekunki do dzieci - czuję się zachęcona, aby poznać bliżej jej twórczość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz