Łączna liczba wyświetleń

piątek, 22 września 2017

Zniknął nam sens kryminalnej intrygi. O "Zniknięciu" Caroline Eriksson słów kilka

wydawnictwo Marginesy
Zdecydowałam się na wciśnięcie tej książki poza kolejką, ponieważ okładkowo poleca ją Marta Guzowska, której twórczość bardzo lubię. Niebawem poświęcę jej zresztą więcej miejsca. Nie ukrywam więc, że jej rekomendacja stanowiła dla mnie sporą zachętę. 

Mimo to Zaginięcie Caroline Eriksson pozostawia po sobie pewien niedosyt. Nie jest jednak on spowodowany samą intrygą, bo ta utrzymana jest na wysokim poziomie, a sposobem opowiedzenia o niej. To, jak wiadomo, jest rzeczą gustu, moja recenzja jest więc bardzo subiektywna.

Na pierwszych kartach powieści poznajemy Gretę, Alexa oraz czteroletnią Smilę. Podczas wakacyjnej wyprawy na jedną z wysepek ojciec z córką znikają bez śladu. Greta najpierw próbuje poszukiwać Alexa samodzielnie, później informuje miejscową policję. Śledczy szybko odkrywają, że Greta formalnie nie ma ani męża, ani też nigdy nie urodziła dziecka. Czytelnik nie do końca wie, o co chodzi w całej tej sprawie, nie do końca wie to również Greta...

To tyle, jeżeli chodzi o pomysł. Bardzo intrygujący, dodajmy. Początkowo kolejne wydarzenia śledziłam ze sporym zainteresowaniem, jednak z czasem poczułam się mocno przytłoczona bezradnością i miotaniem się głównej bohaterki. Mam wrażenie, że cały klimat niedopowiedzeń, tajemniczej wyspy, dziwnych ludzi zamieszkujących okolicę mógł być przez autorkę wykorzystany lepiej. Tymczasem na powieść składają się głównie opisy: otoczenia, pomieszczeń, a nawet stanów psychologicznych autorki. Akcji jest tu znacznie mniej i nie jest ona prowadzona najsprawniej.

Zniknięcie nie jest napisane szczególnie tragicznie, ale czytałam już lepsze, bardziej wciągające i lepiej dopracowane. Najbardziej przeszkadzał mi język: rozwlekłe, niewiele wnoszące opisy, wiele przemyśleń, a bardzo mało wydarzeń. Od momentu zaginięcia męża do momentu telefonu Grety mija kilka godzin, zaś do pojawienia się na posterunku policji jeszcze więcej, gdyż w tak zwanym międzyczasie bohaterka zajmuje się bezsensownym snuciem po domu i spaniem. Pewnie, podkreśla to jej stan psychiczny, ale akcji nie dodaje.

 Polecam więc jako książkę raczej dla osób nie będących zwolennikami wartkich wydarzeń i nagłych zwrotów akcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz