Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 listopada 2018

Najmocniejszy Nesser

wyd. Czarna Owca
Był najsłabszy Nesser, jest i najmocniejszy... Komisarz i cisza.

„Wyobraźcie sobie dwunastoletnią dziewczynkę.
Wyobraźcie sobie, że zostaje zgwałcona,
Pohańbiona i zamordowana.
Nie spieszcie się.
A potem wyobraźcie sobie Boga” - Nesser zaczyna z przytupem. Już po takiej zapowiedzi wnosić można, że będzie to mocna rzecz. Nie mylimy się.

W samym środku szwedzkiego lata na posterunku policji dzwoni telefon. Anonimowa kobieta zgłasza, iż zamordowano dziewczynkę - uczestniczkę wakacyjnego obozu zgromadzenia (lub jak kto woli - sekty) Czyste Życie. Pierwszy rekonesans nie potwierdza zgłoszenia, więc anonimowy telefon pojawia się znowu, tym razem przekazując policjantom wskazówki co do miejsca odnalezienia zwłok. Sprawa jest zagmatwana, a miejsce pobytu ofiary nasuwałoby najprostsze i najbardziej oczywiste rozwiązanie... Prostych rozwiązań tu jednak nie ma i z odsieczą pojawia się inspektor Van Veeteren.

Jeśli porównamy tę część z pierwszym tomem, w którym pojawia się ta postać, łatwo zaobserwujemy jak bardzo ewoluuje ta postać. Mówią o tym jego zachowania, gesty i sposób prowadzenia śledztwa. W ogóle nie przeszkadza mi - co bywa często wysuwanym w kierunku Nessera zarzutem - iż autor skąpi nam informacji na temat życia prywatnego inspektora. To jest kryminał, nie obyczajówka! Chcecie poczytać o rozwodach i byłych żonach, czytajcie Lackberg. Nesser to kryminał pełną gębą.

Czytamy więc o śledztwie, śledzimy przesłuchania miejscowych i bardzo trudne rozmowy z dziećmi prowadzone w towarzystwie posępnej pani psycholog. Główny ciężar śledztwa spoczywać będzie na barkach Van Veeterena, ale nie będzie on zupełnie sam ze sprawą, a jego współpracownicy wykorzystywać będą różne metody śledcze, w tym także chwyty psychologiczne.

Największym atutem książki jest jednak rozwikłanie intrygi. Muszę przyznać, że naprawdę zostałam przez Nessera zaskoczona maksymalnie, a rzadko zdarza się, aby mi, mówiąc kolokwialnie, „kopara opadła”. Nigdy nie domyślicie się, że zabił...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz