wyd. Czarna Owca |
Był najsłabszy Nesser, jest i najmocniejszy... Komisarz i cisza.
„Wyobraźcie sobie dwunastoletnią dziewczynkę.
Wyobraźcie sobie, że zostaje zgwałcona,
Pohańbiona i zamordowana.
Nie spieszcie się.
A potem wyobraźcie sobie Boga” - Nesser zaczyna z przytupem. Już po
takiej zapowiedzi wnosić można, że będzie to mocna rzecz. Nie mylimy się.
W samym środku szwedzkiego lata na posterunku policji dzwoni telefon. Anonimowa kobieta zgłasza, iż zamordowano dziewczynkę - uczestniczkę wakacyjnego obozu zgromadzenia (lub jak kto woli - sekty) Czyste Życie. Pierwszy rekonesans nie potwierdza zgłoszenia, więc anonimowy telefon pojawia się znowu, tym razem przekazując policjantom wskazówki co do miejsca odnalezienia zwłok. Sprawa jest zagmatwana, a miejsce pobytu ofiary nasuwałoby najprostsze i najbardziej oczywiste rozwiązanie... Prostych rozwiązań tu jednak nie ma i z odsieczą pojawia się inspektor Van Veeteren.
Jeśli
porównamy tę część z pierwszym tomem, w którym pojawia się ta postać, łatwo
zaobserwujemy jak bardzo ewoluuje ta postać. Mówią o tym jego zachowania, gesty
i sposób prowadzenia śledztwa. W ogóle nie przeszkadza mi - co bywa często
wysuwanym w kierunku Nessera zarzutem - iż autor skąpi nam informacji na temat
życia prywatnego inspektora. To jest kryminał, nie obyczajówka!
Chcecie poczytać o rozwodach i byłych żonach, czytajcie Lackberg. Nesser to kryminał
pełną gębą.
Czytamy więc o śledztwie, śledzimy przesłuchania
miejscowych i bardzo trudne rozmowy z dziećmi prowadzone w towarzystwie
posępnej pani psycholog. Główny ciężar śledztwa spoczywać będzie na barkach Van
Veeterena, ale nie będzie on zupełnie sam ze sprawą, a jego współpracownicy
wykorzystywać będą różne metody śledcze, w tym także chwyty psychologiczne.
Największym
atutem książki jest jednak rozwikłanie intrygi. Muszę przyznać, że naprawdę
zostałam przez Nessera zaskoczona maksymalnie, a rzadko zdarza się, aby mi,
mówiąc kolokwialnie, „kopara opadła”. Nigdy nie domyślicie się, że zabił...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz