wyd. Czarna Owca |
W tej
części nieco bliżej możemy poznać metody pracy znanego nam już z wcześniejszych
części Munstera.
Waldemar Leverkuhn został zamordowany wieloma głębokimi pchnięciami noża w tułów i szyję. Dokładną liczbę ciosów ustalono na dwadzieścia osiem, ale podczas zadawania ostatnich dziesięciu - dwunastu ofiara prawdopodobnie już nie żyła. Nie stwierdzono stawiania oporu przed napadniętego, a śmierć nastąpiła przypuszczalnie między godziną 1:15 a 2:15. [...] Na miejscu zabójstwa nie zabezpieczono także żadnych odcisków palców ani innych śladów, które mogłyby wskazać jakiś trop.
Sprawa
okaże się trudniejsza niż ktokolwiek przypuszczał. Munster i jego ekipa nie
tylko będą musieli przeanalizować obecną sytuację zamordowanego, ale także
pogrzebać w przeszłości rodziny. Ta zaś wcale nie będzie taka jednoznaczna i
oczywista.
W
kontekście Sprawy Munstera mam jednak kilka zastrzeżeń. Pierwsze związane
jest z przewidywalnością fabuły. W zasadzie od 1/3 książki domyślam się, w czym
tkwił problem i jaki krok powinni wykonać śledczy, aby owo podejrzenie
zweryfikować. Niestety, policja podąża tą drogą praktycznie dopiero pod koniec
powieści. Wszystko to sprawia, że akcja momentami sprawia wrażenie nieco
rozwleczonej na siłę. Samo rozwiązanie intrygi, choć Nesser bardzo stara się
nas zaskoczyć, zaskakujące jednak nie jest i dla czytelnika, który miał
styczność z tym gatunkiem literackim, stanowi raczej konsekwentne wyjaśnienie
zagadki.
Mimo
powyższego, Nesser to jednak Nesser, niezmiennie więc polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz