Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Nesser nieco słabszy niż zwykle... "Sprawa Munstera"

wyd. Czarna Owca
W tej części nieco bliżej możemy poznać metody pracy znanego nam już z wcześniejszych części Munstera.
Waldemar Leverkuhn został zamordowany wieloma głębokimi pchnięciami noża w tułów i szyję. Dokładną liczbę ciosów ustalono na dwadzieścia osiem, ale podczas zadawania ostatnich dziesięciu - dwunastu ofiara prawdopodobnie już nie żyła. Nie stwierdzono stawiania oporu przed napadniętego, a śmierć nastąpiła przypuszczalnie między godziną 1:15 a 2:15. [...] Na miejscu zabójstwa nie zabezpieczono także żadnych odcisków palców ani innych śladów, które mogłyby wskazać jakiś trop.
Sprawa okaże się trudniejsza niż ktokolwiek przypuszczał. Munster i jego ekipa nie tylko będą musieli przeanalizować obecną sytuację zamordowanego, ale także pogrzebać w przeszłości rodziny. Ta zaś wcale nie będzie taka jednoznaczna i oczywista.

W kontekście Sprawy Munstera mam jednak kilka zastrzeżeń. Pierwsze związane jest z przewidywalnością fabuły. W zasadzie od 1/3 książki domyślam się, w czym tkwił problem i jaki krok powinni wykonać śledczy, aby owo podejrzenie zweryfikować. Niestety, policja podąża tą drogą praktycznie dopiero pod koniec powieści. Wszystko to sprawia, że akcja momentami sprawia wrażenie nieco rozwleczonej na siłę. Samo rozwiązanie intrygi, choć Nesser bardzo stara się nas zaskoczyć, zaskakujące jednak nie jest i dla czytelnika, który miał styczność z tym gatunkiem literackim, stanowi raczej konsekwentne wyjaśnienie zagadki.

Mimo powyższego, Nesser to jednak Nesser, niezmiennie więc polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz