Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 kwietnia 2020

Louise Candlish kontra najlepszy brytyjski thriller...

wyd. Muza
Tytuł tego postu jest nieco przewrotny, ponieważ wcale nie zamierzam zestawiać książki pt. Na progu zła autorstwa Louise Candlish z brytyjskim thrillerem, który moim zdaniem mógłby zasłużyć sobie na szczyt jakiegoś zestawienia wszechczasów. Odnoszę się raczej do licznych reklam, które pojawiają się na znanym wszystkim portalu społecznościowym, a których nie sposób nie zauważyć. I tu wypada wydawnictwo Muza bardzo pochwalić za promocję: docierającą do właściwych osób i stworzoną nader intrygująco... Z tego, co słyszałam, recenzenci książkę otrzymują w bardzo wystylizowanym pakunku... Całość jest na tyle intrygująca, że uznałam książkę za must-have w mojej biblioteczce, jeśli bowiem jest brytyjsko, jest thriller i jeszcze na dodatek nie wiadomo, o co w całej sprawie chodzi, to ja powinnam odnaleźć się w tym świetnie...

I tutaj mamy pierwszy zgrzyt, gdyż Na progu zła w rzeczywistości nie reprezentuje wcale gatunku, do którego aspiruje, a brytyjskości nie czuć kompletnie. Abym mogła uzasadnić swoją opinię, powinnam zacząć od odpowiedzi na pytanie, co to jest thriller.  Jak na dreszczowiec przystało, powinien on wywoływać dreszcze emocji, a aby taki efekt osiągnąć potrzebne jest napięcie, tajemniczość i niepewność, które towarzyszą czytelnikowi aż do nieuniknionego punktu kulminacyjnego. W książce Candlish nie znajdziecie niczego takiego... Owszem, scena otwierająca akcję napisana jest świetnie, jednak gdzieś w okolicach trzydziestej strony czytelnik niemal łopatologicznie wyłożony ma cały przebieg wydarzeń, a później tylko go obserwuje, na dodatek od czysto obyczajowej strony.

O czym jest Na progu zła? Fabuła jest dość prosta. Fiona Lawson powraca z kilkudniowego wyjazdu i z przerażeniem odkrywa, że jej dom, wart kilka milionów funtów, został najprawdopodobniej sprzedany w czasie jej nieobecności przez pana Lawsona. Małżonkowie od jakiegoś czasu znajdowali się w separacji i praktykowali szczególnego rodzaju opiekę naprzemienną nad dziećmi, polegającą na tym, że rodzic, który opiekował się chłopcami zamieszkiwał w problematycznym domu, a drugi spędzał czas w wynajmowanej kawalerce. 

Kłopot z tą książką polega na tym, że nie ma tu żadnego zaskoczenia. Jest dokładnie tak, jak czytelnikowi i głównej bohaterce wydaje się na samym początku. Później zresztą również. Jeśli któraś z postaci podszywa się pod kogoś innego, w niepewności trzymani jesteśmy maksymalnie przez jeden rozdział, a i tak domyślamy się rozwiązania zagadki już wcześniej. Narracja prowadzona jest z dwóch punktów widzenia: Fiony i jej męża Brama, co tylko sprzyja szybkiemu naświetlaniu pewnych spraw i rozwiązywaniu wątków. Nawet nie potrafię powiedzieć, gdzie jest punkt kulminacyjny, tak bardzo wszystko zostało rozmyte.

Wydawca twierdzi, że Na progu zła to "hipnotyzujący thriller psychologiczny o ludziach ogarniętych obsesją posiadania" oraz "najlepszy thriller brytyjski 2019 roku". Z tego wszystkiego zgadza się właściwie tylko ta żądza posiadania, główna bohaterka bowiem jest tak zafiksowana na punkcie swojego domu, że zdążyła zaplanować nawet wprowadzenie się doń synów wraz z żonami i dziećmi, podczas gdy chłopcy mają zaledwie po kilka lat. Jej męża nawet przez chwilę mi szkoda, a mam, niestety, głębokie przekonanie, że nie taka była intencja autorska.

Reasumując, jako thrillera - nie polecam. Jeśli już komuś miałabym tę książkę zarekomendować, to raczej zwolennikom powieści obyczajowej, a i tutaj mam wrażenie, że przewidywalność byłaby sporą przeszkodą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz