wyd. Muza |
Tytuł tego postu jest nieco przewrotny, ponieważ wcale nie zamierzam zestawiać książki pt. Na progu zła autorstwa Louise Candlish z brytyjskim thrillerem, który moim zdaniem mógłby zasłużyć sobie na szczyt jakiegoś zestawienia wszechczasów. Odnoszę się raczej do licznych reklam, które pojawiają się na znanym wszystkim portalu społecznościowym, a których nie sposób nie zauważyć. I tu wypada wydawnictwo Muza bardzo pochwalić za promocję: docierającą do właściwych osób i stworzoną nader intrygująco... Z tego, co słyszałam, recenzenci książkę otrzymują w bardzo wystylizowanym pakunku... Całość jest na tyle intrygująca, że uznałam książkę za must-have w mojej biblioteczce, jeśli bowiem jest brytyjsko, jest thriller i jeszcze na dodatek nie wiadomo, o co w całej sprawie chodzi, to ja powinnam odnaleźć się w tym świetnie...
I tutaj mamy pierwszy zgrzyt, gdyż Na progu zła w rzeczywistości nie reprezentuje wcale gatunku, do którego aspiruje, a brytyjskości nie czuć kompletnie. Abym mogła uzasadnić swoją opinię, powinnam zacząć od odpowiedzi na pytanie, co to jest thriller. Jak na dreszczowiec przystało, powinien on wywoływać dreszcze emocji, a aby taki efekt osiągnąć potrzebne jest napięcie, tajemniczość i niepewność, które towarzyszą czytelnikowi aż do nieuniknionego punktu kulminacyjnego. W książce Candlish nie znajdziecie niczego takiego... Owszem, scena otwierająca akcję napisana jest świetnie, jednak gdzieś w okolicach trzydziestej strony czytelnik niemal łopatologicznie wyłożony ma cały przebieg wydarzeń, a później tylko go obserwuje, na dodatek od czysto obyczajowej strony.
O czym jest Na progu zła? Fabuła jest dość prosta. Fiona Lawson powraca z kilkudniowego wyjazdu i z przerażeniem odkrywa, że jej dom, wart kilka milionów funtów, został najprawdopodobniej sprzedany w czasie jej nieobecności przez pana Lawsona. Małżonkowie od jakiegoś czasu znajdowali się w separacji i praktykowali szczególnego rodzaju opiekę naprzemienną nad dziećmi, polegającą na tym, że rodzic, który opiekował się chłopcami zamieszkiwał w problematycznym domu, a drugi spędzał czas w wynajmowanej kawalerce.
Kłopot z tą książką polega na tym, że nie ma tu żadnego zaskoczenia. Jest dokładnie tak, jak czytelnikowi i głównej bohaterce wydaje się na samym początku. Później zresztą również. Jeśli któraś z postaci podszywa się pod kogoś innego, w niepewności trzymani jesteśmy maksymalnie przez jeden rozdział, a i tak domyślamy się rozwiązania zagadki już wcześniej. Narracja prowadzona jest z dwóch punktów widzenia: Fiony i jej męża Brama, co tylko sprzyja szybkiemu naświetlaniu pewnych spraw i rozwiązywaniu wątków. Nawet nie potrafię powiedzieć, gdzie jest punkt kulminacyjny, tak bardzo wszystko zostało rozmyte.
Wydawca twierdzi, że Na progu zła to "hipnotyzujący thriller psychologiczny o ludziach ogarniętych obsesją posiadania" oraz "najlepszy thriller brytyjski 2019 roku". Z tego wszystkiego zgadza się właściwie tylko ta żądza posiadania, główna bohaterka bowiem jest tak zafiksowana na punkcie swojego domu, że zdążyła zaplanować nawet wprowadzenie się doń synów wraz z żonami i dziećmi, podczas gdy chłopcy mają zaledwie po kilka lat. Jej męża nawet przez chwilę mi szkoda, a mam, niestety, głębokie przekonanie, że nie taka była intencja autorska.
Reasumując, jako thrillera - nie polecam. Jeśli już komuś miałabym tę książkę zarekomendować, to raczej zwolennikom powieści obyczajowej, a i tutaj mam wrażenie, że przewidywalność byłaby sporą przeszkodą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz