Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 września 2018

Dobrze, że Coben nie jest kobietą... Patrycja Gryciuk "450 stron"

wyd. Czwarta Strona
Przez większość lektury miałam wrażenie, że czytam tekst pisany dla nastolatek rodem z internetowego bloga. To najlepsze podsumowanie poziomu tej książki...

Patrycja Gryciuk, według zapowiedzi na okładce, pisze tak, jak pisałby Coben, gdyby był kobietą. W sumie cieszę się, że Coben kobietą nie jest, ponieważ pisarstwo Patrycji Gryciuk jest męczące i kiepskie warsztatowo. Ilość zaimków na centymetr kwadratowy książki jest zatrważająca, a treść i pomysł nie rekompensują braków językowych.

Motyw morderstw dokonywanych zgodnie z treścią nieopublikowanej jeszcze książki - to już było, po wielokroć zresztą. Okraszenie go postacią niemal 40-letniej autorki kryminałów, romansującej z 25-letnim młodziakiem nie wróży nic dobrego. Pan idealny w ogóle mnie nie przekonuje, a sposób, w jaki autorka buduje relację pomiędzy młodym a Wiktorią raczej bawi i dziwi swoją infantylnością. Przedsmakiem budowania kontaktów międzyludzkich był zresztą już fakt poznania przez Wiktorię aktora grającego w ekranizacji jej książki. Spotkali się w samolocie, gdzie mężczyzna musi „do jutra” przeczytać książkę, stanowiącą bazę scenariusza. Pomysł jest dziwny. Czyżby odtwórca jednej z ról uczył się książki zamiast skryptu? Czyżby dopiero w przeddzień rozpoczęcia pracy dowiadywał się, w czym gra?

Również sama intryga kryminalna kuleje. Już po przeczytaniu 1/4 książki wiem doskonale, co zaszło. Autorka jest bardzo szczodra w oferowaniu czytelnikowi wszelkich szczegółów prowadzących do rozwiązania zagadki i bardzo szybko odkrywa wszelkie ogniwa tajemnicy. Ułożenie ich we właściwej kolejności dla kogoś, kto jest oczytany w książkach z gatunku, nie nastręcza żadnych trudności.

Najbardziej w tym wszystkim wkurza mnie określenie „kryminał dla kobiet” używane w kontekście 450 stron. Zupełnie, jakby kobieta była umysłową amebą, która kupi taki kit. Amebą zresztą jest główna bohaterka, która włożywszy laptop do piekarnika, zapomina o nim i jest to takie zabawne... Rzekłabym raczej, że książka jest propozycją dla niewymagającego czytelnika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz