wyd. Czwarta Strona |
Przez większość lektury miałam wrażenie, że czytam tekst
pisany dla nastolatek rodem z internetowego bloga. To najlepsze podsumowanie
poziomu tej książki...
Patrycja
Gryciuk, według zapowiedzi na okładce, pisze tak, jak pisałby Coben, gdyby
był kobietą. W sumie cieszę się, że Coben kobietą nie jest, ponieważ pisarstwo
Patrycji Gryciuk jest męczące i kiepskie warsztatowo. Ilość zaimków na
centymetr kwadratowy książki jest zatrważająca, a treść i pomysł nie
rekompensują braków językowych.
Motyw
morderstw dokonywanych zgodnie z treścią nieopublikowanej jeszcze książki - to
już było, po wielokroć zresztą. Okraszenie go postacią niemal 40-letniej
autorki kryminałów, romansującej z 25-letnim młodziakiem nie wróży nic dobrego.
Pan idealny w ogóle mnie nie przekonuje, a sposób, w jaki autorka buduje
relację pomiędzy młodym a Wiktorią raczej bawi i dziwi swoją infantylnością. Przedsmakiem
budowania kontaktów międzyludzkich był zresztą już fakt poznania przez Wiktorię
aktora grającego w ekranizacji jej książki. Spotkali się w samolocie, gdzie mężczyzna
musi „do jutra” przeczytać książkę, stanowiącą bazę scenariusza. Pomysł jest
dziwny. Czyżby odtwórca jednej z ról uczył się książki zamiast skryptu? Czyżby
dopiero w przeddzień rozpoczęcia pracy dowiadywał się, w czym gra?
Również
sama intryga kryminalna kuleje. Już po przeczytaniu 1/4 książki wiem doskonale,
co zaszło. Autorka jest bardzo szczodra w oferowaniu czytelnikowi wszelkich
szczegółów prowadzących do rozwiązania zagadki i bardzo szybko odkrywa wszelkie
ogniwa tajemnicy. Ułożenie ich we właściwej kolejności dla kogoś, kto jest
oczytany w książkach z gatunku, nie nastręcza żadnych trudności.
Najbardziej
w tym wszystkim wkurza mnie określenie „kryminał dla kobiet” używane w kontekście 450 stron. Zupełnie, jakby kobieta była umysłową amebą, która kupi taki kit.
Amebą zresztą jest główna bohaterka, która włożywszy laptop do piekarnika,
zapomina o nim i jest to takie zabawne... Rzekłabym raczej, że książka jest propozycją
dla niewymagającego czytelnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz