Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 4 września 2018

Nie mój styl, ale dobre! Marta Kisiel "Dożywocie"

wyd. Uroboros
Wiele dobrego słyszałam o tej książce. Dożywocie, zdaniem osób, które mi je polecały, miało śmieszyć, bawić, urzekać ciepłem... Niestety, na mnie tak nie podziałało.

Pierwsze wrażenie z lektury było pozytywne. Bardzo podobał mi się język, którym posługuje się Marta Kisiel. W zasadzie tę opinię mogłabym podtrzymać aż do ostatniej kartki książki. Niestety, na tym w zasadzie mogłabym listę plusów zakończyć. Ów rzekomo „porażający humor” nie znalazł we mnie swojego odbiorcy. Uśmiechnęłam się parę razy, a i owszem, jednak w żaden sposób nie poczułam się wciągnięta w świat przedstawiony.

Mimo to uważam, że Dożywocie jest książką sprawnie napisaną, nie znajdziemy tutaj żadnych językowych baboli czy niezręczności. W to miejsce autorka serwuje nam odwołania literackie czy nawiązania do znanych powiedzonek. Natomiast kompletnie nie jest to moje poczucie humoru, mimo że zdaniem niektórych jest bardzo „Chmielewskie”. Bohaterowie: ani ci realni, ani bardziej fantastyczni nie przekonali mnie do siebie w żadnym stopniu. Tylko Licho mi podpasował (podpasowało?) i obdarzyłam go (je) dawką sympatii.

Prawdopodobnie zabrakło mi tu fabuły z prawdziwego zdarzenia. Proszę nie zrozumieć mnie źle: jakaś akcja tutaj jest, jednak mało angażująca. Dla mnie humor, nawet jakby był w moim typie, dla samego humoru to trochę za mało, aby uznać lekturę za udaną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz