Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 września 2018

Zacznijmy film...

Co się robi, kiedy trafia się na YouTubie na świetną piosenkę z filmu... Szuka się filmu. Później okazuje się, że w obrazie tym występuje Keira Knightly, której nie znoszę i Adam Levine, którego uwielbiam. Decyzja mogła być tylko jedna: oglądam!

Historia jak z typowego romansidła: Greta, początkująca piosenkarka i kompozytorka, przyjeżdża do Nowego Jorku jako towarzyszka chłopaka - znanego muzyka, znajdującego się na fali wznoszącej. Dave w związku z rozwojem kariery kompletnie traci rozum, wskutek czego para rozstaje się. Greta w międzyczasie poznaje producenta muzycznego wysadzonego z siodła i zaczyna tworzyć coś swojego. Były chłopak powraca jednak do jej życia...

Powiem szczerze: film nie jest zbyt dobry. Obraz sklecony jest tak, abyśmy od początku sympatyzowali z Gretą, a nie znosili Dave'a. Ja, oczywiście, jako outsider od urodzenia mam dokładnie na odwrót - i wcale nie ma to związku z Levinem... Jeśli ktokolwiek oczekiwał czegoś więcej niż romansidła, to pewnie poczuje się zawiedziony. Jedno mogę powiedzieć na pewno: ścieżkę dźwiękową z tego filmu i piosenki w wykonaniu Levine'a są uzależniające. I takie jesienne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz