wyd. Filia |
Właściwie nigdy nie wstawiam recenzji książek, których nie przeczytałam do końca. Robię wyjątek, gdyż przebrnęłam przez 3/4 opowieści i, niestety, szumne zapowiedzi okazały się dmuchanym balonikiem.
Głównym bohaterem Listów zza grobu Remigiusza Mroza jest Seweryn Zaorski. Niemal nieustannie towarzyszy mu policjantka o uroczym pseudonimie Burza, która od kilku lat otrzymuje listy od nieżyjącego ojca. Jak czytamy, pewnie mogłaby użyć policyjnych metod i wysępić od Poczty Polskiej cały zapas listów, z powód sentymentalnych jednak tego nie robi. Seweryn natomiast w domu po owym ojcu znajduje zapas dyskietek, których treść prowadzi na trop jakiejś tajemnicy. Jakiej?
Ja się, niestety, nie dowiedziałam, gdyż autor nie był w stanie zaintrygować mnie dostatecznie, abym dokończyła książkę. Bohaterowie zajmowali się głównie jeżdżeniem i rozmawianiem, niczym w modzie na sukces, a dialogi, które miały być śmieszne, dla mnie wcale śmieszne nie są. Chyba, że nie miały być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz