Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 14 maja 2019

"Dziwactwa i sekrety władców Polski" Iwona Kienzler. Spore niezrozumienie...

wyd. Bellona
Z Iwoną Kienzler zetknęłam się już wcześniej tutaj i miałam wtedy bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony uważam, że jej książki stanowią dobry pomysł popularyzowania historii, z drugiej strony są bardzo odtwórcze. Momentami miałam wrażenie, że czytam referat licealny: zlepek innych prac i anegdotek. Nie ma nic złego w korzystaniu ze źródeł - jak inaczej pisać o historii. Niestety, jak na mój gust jest tu za mało wkładu własnego, podlanego odrobiną chaosu.

Dziwactwa i sekrety władców Polski miały za zadanie pokazać polskich panujących w nieco innym świetle. Teoretycznie występuje tutaj podział na sześć części, w których autorka zajmuje się kolejno: zaburzeniami psychicznymi, upodobaniami seksualnymi (włączając w to homoseksualizm), dziwactwa związane z odżywianiem, nietypowe hobby, oryginalne gusta w aspekcie ubioru oraz wiarę w magię i zabobony. Tu pojawia się moja pierwsza uwaga: niby ten podział istnieje, jednak nie wiąże się on ze szczególnym uporządkowaniem faktów i postaci. Autorka niejednokrotnie w 2-3 zdaniach zawiera wszystko, co na do powiedzenia o danym władcy, w innych momentach zaś poświęca danemu władcy kilkanaście stron, opisując wszystko: to, co istotne i to, co nieistotne, od Adama i Ewy. Jako przykład mogę podać fragment poświęcony relacji Poniatowskiego z Elżbietą Czartoryską. Kienzler opisuje dosłownie wszystko, co wie o Czartoryskiej, poświęcając jej ponad trzy strony i nie wspominając ani słowem, jak ma się to do dziwactw Poniatowskiego (albo przynajmniej samej Elżbiety). Przy postaci Poniatowskiego opisuje po prostu jego romanse, które ani nie były dziwaczne, ani nie stanowiły sekretu - nawet w tamtych czasach. Nie brakuje też wzmianek o tym, jak Stanisław August budował wychodki w swoich pałacach.

Ogromną część książki zajmuje także opis uczt królewskich oraz historia jedzenia w średniowieczu. Ponownie: autorka w żaden sposób nie podkreśla żywieniowych dziwactw królów, a przecież i takich nie brakowało. Czytelnik po prostu dostaje dokładny wykaz tego co i jak jedzono.

Iwona Kienzler jest autorką ponad 100 książek okołohistorycznych. Ja w tej chwili przeczytałam drugą - pewnie nie ostatnią, mimo wszystko - i cały czas mam jedno zastrzeżenie: tytuł sobie, a treść sobie. Autorka po prostu pisze, co wie, zapominając, o czym miała pisać. Tak miał Poczet kochanek i metres władców Polski, tak jest i teraz. Dla mnie to ogromny minus. Książki Kienzler mogą być niezłą lekturą dla osób, które chcą w krótkim czasie chwycić sporo wiedzy ogólnej, miłośnicy historii niech szukają dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz