wyd. Bellona |
Z Iwoną Kienzler zetknęłam się
już wcześniej tutaj i miałam wtedy bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony uważam,
że jej książki stanowią dobry pomysł popularyzowania historii, z drugiej strony
są bardzo odtwórcze. Momentami miałam wrażenie, że czytam referat licealny:
zlepek innych prac i anegdotek. Nie ma nic złego w korzystaniu ze źródeł - jak
inaczej pisać o historii. Niestety, jak na mój gust jest tu za mało wkładu
własnego, podlanego odrobiną chaosu.
Dziwactwa i sekrety władców Polski miały za zadanie
pokazać polskich panujących w nieco innym świetle. Teoretycznie występuje tutaj
podział na sześć części, w których autorka zajmuje się kolejno: zaburzeniami
psychicznymi, upodobaniami seksualnymi (włączając w to homoseksualizm),
dziwactwa związane z odżywianiem, nietypowe hobby, oryginalne gusta w aspekcie
ubioru oraz wiarę w magię i zabobony. Tu pojawia się moja pierwsza uwaga: niby
ten podział istnieje, jednak nie wiąże się on ze szczególnym uporządkowaniem
faktów i postaci. Autorka niejednokrotnie w 2-3 zdaniach zawiera wszystko, co
na do powiedzenia o danym władcy, w innych momentach zaś poświęca danemu władcy
kilkanaście stron, opisując wszystko: to, co istotne i to, co nieistotne, od
Adama i Ewy. Jako przykład mogę podać fragment poświęcony relacji
Poniatowskiego z Elżbietą Czartoryską. Kienzler opisuje dosłownie wszystko, co
wie o Czartoryskiej, poświęcając jej ponad trzy strony i nie wspominając ani
słowem, jak ma się to do dziwactw Poniatowskiego (albo przynajmniej samej
Elżbiety). Przy postaci Poniatowskiego opisuje po prostu jego romanse, które
ani nie były dziwaczne, ani nie stanowiły sekretu - nawet w tamtych czasach.
Nie brakuje też wzmianek o tym, jak Stanisław August budował wychodki w swoich
pałacach.
Ogromną część książki zajmuje także opis uczt
królewskich oraz historia jedzenia w średniowieczu. Ponownie: autorka w żaden
sposób nie podkreśla żywieniowych dziwactw królów, a przecież i takich nie
brakowało. Czytelnik po prostu dostaje dokładny wykaz tego co i jak jedzono.
Iwona Kienzler jest autorką ponad 100 książek
okołohistorycznych. Ja w tej chwili przeczytałam drugą - pewnie nie ostatnią,
mimo wszystko - i cały czas mam jedno zastrzeżenie: tytuł sobie, a treść sobie.
Autorka po prostu pisze, co wie, zapominając, o czym miała pisać. Tak miał Poczet kochanek i metres władców Polski, tak jest i teraz. Dla mnie
to ogromny minus. Książki Kienzler mogą być niezłą lekturą dla osób, które chcą
w krótkim czasie chwycić sporo wiedzy ogólnej, miłośnicy historii niech szukają
dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz