Łączna liczba wyświetleń

piątek, 3 maja 2019

"Nie ma takiego miasta", ale jest tak książka...

wyd. W.A.B.
Nie ma takiego miasta to kolejna część przygód Adama Nowaka. Tym razem, znany nam doskonale z wcześniejszych książek Konatkowskiego, policjant musi poprowadzić śledztwo w nietypowym dla niego miejscu, bo Londynie.

Z trzech przeczytanych do tej pory części, Nie ma takiego miasta podoba mi się jednak najmniej. Być może dlatego, że zabrakło tych warszawskich wędrówek, które postrzegałam jako ogromny atut książki. Owszem, mamy tutaj wędrówki i spacery po Londynie, jednak w śledztwie jako takim Nowak przydaje się średnio. Więcej przeszkadza niż pomaga, chodzi na mecze piłki nożnej, kupuje płyty... Trochę to wszystko niemrawe. Tempo spadło w znaczny sposób i nie powróciło nawet, kiedy akcja przenosi się do Warszawy, gdzie Nowak napotyka na kolejne zwłoki i zaczyna łączyć oba wątki w całość.

Przypuszczam, że Nie ma takiego miasta może podziałać na niektórych czytelników zniechęcająco. W szczególności pierwsze - bagatala! - 150 stron wystawiło mnie na próbę. Próbę, której niektórzy mogą nie przetrwać. Na szczęście z tyłu głowy mam świetny Przystanek śmierć i, chcąc potencjalnie zachęcić kogoś do poznania twórczości Konatkowskiego, będę polecała tę pierwszą książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz