wyd. WAB |
Adam Nowak jest policjantem,
miłośnikiem piłki nożnej i człowiekiem z zasadami. Pewnego dnia na pętli
tramwajowej znalezione zostają zwłoki. Zespół dowodzony przez Nowaka ma
rozwiązać zagadkę.
Przystanek śmierć Tomasza Konatkowskiego to porządny kryminał: bez
kombinacji, bez przerostu formy nad treścią, ściśle osadzony w polskich
realiach. Z inspektora Nowaka żaden James Bond, raczej solidny śledczy. Całość
podlana została psychologią dzięki obecności na kartach powieści policyjnej
pani psycholog.
Kryminał na pewno wyróżnia wyraźne umocowanie w
realiach. Z jednej strony towarzyszymy Nowakowi w każdym momencie prywatnego
życia i policyjnej dłubaniny. Z drugiej zaś: dzięki szczególnej konstrukcji
intrygi, mamy możliwość przemierzania ulic Warszaw, zarówno tej współczesnej,
jak i historycznej. Silna obrazowość świadczy o bardzo dobrym zmyśle
reporterskim autora. Sama książka pisana była na przełomie lat 2005/2006, nic
więc dziwnego, że nie brakuje odniesień do miejsc, które dopiero powstaną. Jest
tu sporo odniesień do historii, anegdot ze świata sportu czy literatury.
Sam Adam Nowak jest postacią trochę utrzymaną w
nurcie policjantów - życiowych przegrywów. Po rozwodzie, z poczuciem porażki,
czasem trochę zblazowany. Znamy to z książek zarówno polskich, jak i
zagranicznych pisarzy. Na szczęście jednak, czytając Przystanek śmierć, nie
mam poczucia sztampy.
Podoba mi się! Proza prosta, bez kombinacji, może i
nie ma w niej nic zwyczajnego, ale ja tak lubię książki, które można czytać z
planem miasta rozłożonym na stole obok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz