wyd. Nasza Księgarnia |
Bjørn Groven zastrzelił się
pewnego wieczoru w swoim biurze. Żonę zaskoczył taki obrót spraw: jej zdaniem
mąż nie miał żadnych problemów. Po jego śmierci wyszły na jaw poważne malwersacje. Traf chciał, że Groven był przyjacuelem Mikaela Brenne’a, który
postanowił zainteresować się tematem.
Nie jest to jedyna sprawa, która wyciąga Mikaela z
dołka, w którym zagrzebał się po dramatycznych wydarzeniach, o których
czytaliśmy w finale powieści Na własną rękę. Dla mnie tego życia osobistego
nadal jest trochę za dużo. Moim zdaniem, tracą na tym sprawy sądowe, choć - trzeba to
przyznać - autor umiejętnie pokazuje, w jaki sposób depresja i kiepski stan
psychiczny głównego bohatera znajdują swój oddźwięk w procesie.
Jest mrocznie, jest dość beznadziejnie i depresyjnie,
a przy tym powieść przez cały czas trzyma w przy lekturze i nakazuje
kontynuować „jeszcze jeden rozdział”. Polecam bardziej miłośnikom kryminałów z
psychologicznym wątkiem niż thrillerów prawniczych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz