Łączna liczba wyświetleń

sobota, 6 kwietnia 2019

Nadmuchany balonik, czyli "Pacjentka" Alexa Michaelidesa

wyd. WAB
Sięgnęłam, bo wszędzie czytałam peany: Pacjentka Alexa Michaelidesa to petarda, thriller roku, Brad Pitt za chwilę będzie go ekranizował... I pewnie przez to się rozczarowałam, bo obiektywnie rzecz biorąc, ta książka jest całkiem niezła. Pomysł jest ciekawy, narracja jest logiczna, a zakończenie faktycznie zaskakujące... Tylko, że to nadal nie jest petarda.

Alicia Berenson miała 33 lata, gdy zamordowała swojego męża. Oboje byli artystami i żyło im się świetnie do czasu, aż wydarzyła się tragedia i sielanka została przerwana. Alicia wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Po jakimś czasie zjawia się tam nowy terapeuta, który próbuje wyciągnąć do kobiety pomocą dłoń i odkryć, co się wydarzyło.

Narracja prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony mamy pamiętnik Alicii sprzed lat, rozpoczynający się słowami "Nie wiem, dlaczego to piszę". Z drugiej, bezpośrednią relację psychoterapeuty, Theo Fabera. Obie uzupełniają obrazy przez siebie kreowane, ale prowadzone są niezależnie, pod koniec jednak czytelnik zacznie dostrzegać wyraźne miejsca wspólne, które mają naprowadzić go na właściwy trop. 

Samo zakończenie, przyznaję, jest zaskakujące i myślę, że właśnie ono - w zgodzie z efektem świeżości - podnosi ogólną ocenę książki. Sama w sobie nie jest bowiem jakoś szczególnie wybitna, choć bardzo wartościowymi wstawkami są teoretyczne informacje z zakresy psychiatrii i psychoterapii przemycone w wypowiedziach czy przemyśleniach Theo. Czyta się szybko ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz