Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 maja 2018

"Bez blizn, które nadają nam formę, przestajemy istnieć". "Penny Dreadful", czyli horror w stylowej dekoracji


Dawno filmowo niczego nie polecałam, więc tym razem będzie serialowo. Penny Dreadful - w polskiej wersji językowej Dom grozy to trzy serie odcinków, których akcja dzieje się w XIX-wiecznym Londynie. 

W pierwszej serii sir Malcolm Murray (w tej roli Timothy Dalton) w kooperacji z obdarzoną nadprzyrodzonymi zdolnościami Vanessą Ives (Eva Green) próbują odszukać zaginioną córkę Murray'a. Kłopot w tym, że spirytystyczne doświadczenia Vanessy pozwalają przypuszczać, że w całość zaangażowane są złe moce. Te zresztą odpowiadają również za serię tajemniczych mordów na terenie Londynu. Do duetu Murray - Ives dołączy niebawem strzelec wyborowy Ethan Chandler (Josh Hartnett) oraz Victor Frankenstein (Harry Treadaway). To fabuła pierwszej serii. W miarę kolejnych pojawiają się nowe wątki i nowi bohaterowie. Premierowa odsłona jest najlepsza, ale dwie kolejne także mają swój urok.

Penny Dreadful nie jest prymitywnym horrorem, w którym biega potwór i dusi ludzi. To dość skomplikowana, wielowarstwowa fabuła. Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele z treści, bo to zagadka składa się na klimat niesamowitości i trzyma napięcie. Dopowiem jednak, że oprócz nadprzyrodzonych tajemnic mamy tutaj doskonały plan filozoficzny i ideologiczny. Szczególnie zachwyciła mnie postać Victora Frankensteina - znakomicie skonstruowana osobowość, psychologiczne umotywowanie, jego wcześniejsze relacje z matką. Dużym atutem serialu jest to, że fakty na temat poszczególnych bohaterów poznajemy stopniowo, dzięki czemu możemy docierać do prawdy na ich temat i rozumieć ich "etapami". Twórcy nie wybielają postaci i często popadają w kontrowersje. Wszak "wszyscy robimy to, czego się wstydzimy".

Bardzo polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz