Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 7 sierpnia 2018

O tym, że wszyscy kłamią... "Milczące dziecko"

wyd. Filia
Miał być trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Wyszła z tego bardzo przewidywalna książka. Po lekturze mniej więcej 1/3 stron doskonale wiem, co się wydarzyło i kto był w to zamieszany.

Treść jest prosta: dziecko zostało porwane jako sześciolatek. Po 10 latach odnajduje się w stanie kompletnego regresu psychicznego, nie mówiące, nie kontaktujące... Policja podejmuje dawne tropy, próbując dociec, kto odpowiadał za uprowadzenie Aidena, zaś matka próbuje przywrócić chłopca światu.

Czytając Milczące dziecko przez długi czas zastanawiałam się, skąd właściwie wiem, co się za chwilę stanie. Teraz już wiem skąd! Fabuła skonstruowana jest na identycznej zasadzie jak Nie ma jej Joy Fielding. Jeśli czytaliście powieść Fielding, to tę możecie sobie odpuścić, bo poza drobnymi modyfikacjami: nową rodzinę ma matka, a nie ojciec, zamiast starszej siostry jest oczekiwanie na narodziny dziecka, fabuła jest identyczna. Nawet szukając sprawcy porwania, należy podążać podobnym tropem. Denzil dołożyła nam jedynie wykorzystywanie seksualne oraz traumę porwanego, które jednakowoż wielkiego znaczenia w treści nie mają.

W książce można znaleźć ponadto sporo błędów. Na stronie 264 główna bohaterka dzwoni do Centrum Kształcenia Ustawicznego, chcąc dowiedzieć się, czy jej mąż prowadzi tam kurs historii sztuki w każdy wtorek i czwartek. Dowiaduje się, że nie, że robi to inny człowiek. Nie rozumiem, dlaczego prowadzi to kobietę do wniosku, że jej mąż „Kłamał, odkąd się poznaliśmy. Miał tę pracę od zawsze [...] Co wtorek i czwartek Jake prowadził kurs historii sztuki dla dorosłych”... Przecież powiedziano jej, że ów kurs prowadzi jakiś Dave, a nie Jake... Na szczęście bohaterka sobie o tym przypomina, bo dwie strony później czyni już wyrzut mężowi, że przecież nie prowadzi tego kursu... Uprzedzając: nie, nie chodziło o podkreślenie zagubienia umysłowego bohaterki...

Książka generalnie jest bardzo przewidywalna i bardzo schematyczna. Psychologia postaci nie została pogłębiona, dziwne więc, że Milczące dziecko nazywa się thrillerem psychologicznym. Spokojnie można tę lekturę pominąć bez szkody dla wiedzy na temat gatunku, choć sam proces czytelniczy nie jest katorgą i czas wypełnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz