wyd. Filia |
Miał być trzymający w napięciu thriller psychologiczny.
Wyszła z tego bardzo przewidywalna książka. Po lekturze mniej więcej 1/3 stron
doskonale wiem, co się wydarzyło i kto był w to zamieszany.
Treść
jest prosta: dziecko zostało porwane jako sześciolatek. Po 10 latach odnajduje
się w stanie kompletnego regresu psychicznego, nie mówiące, nie kontaktujące...
Policja podejmuje dawne tropy, próbując dociec, kto odpowiadał za uprowadzenie
Aidena, zaś matka próbuje przywrócić chłopca światu.
Czytając Milczące dziecko przez długi czas zastanawiałam się, skąd właściwie wiem, co
się za chwilę stanie. Teraz już wiem skąd! Fabuła skonstruowana jest na
identycznej zasadzie jak Nie ma jej Joy Fielding. Jeśli czytaliście powieść
Fielding, to tę możecie sobie odpuścić, bo poza drobnymi modyfikacjami: nową
rodzinę ma matka, a nie ojciec, zamiast starszej siostry jest oczekiwanie na
narodziny dziecka, fabuła jest identyczna. Nawet szukając sprawcy porwania,
należy podążać podobnym tropem. Denzil dołożyła nam jedynie wykorzystywanie
seksualne oraz traumę porwanego, które jednakowoż wielkiego znaczenia w treści
nie mają.
W
książce można znaleźć ponadto sporo błędów. Na stronie 264 główna bohaterka
dzwoni do Centrum Kształcenia Ustawicznego, chcąc dowiedzieć się, czy jej mąż
prowadzi tam kurs historii sztuki w każdy wtorek i czwartek. Dowiaduje się, że
nie, że robi to inny człowiek. Nie rozumiem, dlaczego prowadzi to
kobietę do wniosku, że jej mąż „Kłamał, odkąd się poznaliśmy. Miał tę pracę od
zawsze [...] Co wtorek i czwartek Jake prowadził kurs historii sztuki dla
dorosłych”... Przecież powiedziano jej, że ów kurs prowadzi jakiś Dave, a nie
Jake... Na szczęście bohaterka sobie o tym przypomina, bo dwie strony później czyni
już wyrzut mężowi, że przecież nie prowadzi tego kursu... Uprzedzając: nie, nie
chodziło o podkreślenie zagubienia umysłowego bohaterki...
Książka
generalnie jest bardzo przewidywalna i bardzo schematyczna. Psychologia postaci
nie została pogłębiona, dziwne więc, że Milczące dziecko nazywa się
thrillerem psychologicznym. Spokojnie można tę lekturę pominąć bez szkody dla
wiedzy na temat gatunku, choć sam proces czytelniczy nie jest katorgą i czas
wypełnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz