wyd. BIS |
Konsekwentnie w nurcie kobiecego kryminału pozostaję niezadowolona.
Z Anną
Kleiber zetknęłam się już wcześniej, dzięki książce Półtora trupa na głowę.
Tamta lektura wywarła na mnie dobre wrażenie, w przypadku Kobiety z pazurem
jest już, niestety, znacznie gorzej.
Myślę,
że podstawową różnicę stanowi postać głównej bohaterki. Tam nieporadna,
starzejąca się i niespełniona dziennikarka wywoływała we mnie wybuchy radości
samą swoją osobowością. Tutaj mamy nijaką postać Justyny. Wbrew tytułowi,
pazura w niej nie dostrzegam, razi mnie za to jej nijakość i sztuczność. Irytuje
też humor na siłę, wprowadzony w momencie, gdy Justyna korzystając z
dobrodziejstw lata wypełnia szafki przetworami, aby przetrwać bezrobocie. Nie
bawi, naprawdę.
Wątek
kryminalny tym razem nie został przez autorkę dopracowany, zaś zwolenniczką
motywów romansowych nigdy nie byłam. Tym razem, niestety, pozostają zawiedziona
po lekturze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz