wyd. BIS |
Nowy Rok zaczynam z dowcipem. Oto Półtora trupa na głowę Anny Kleiber - całkiem przyjemna lektura z dowcipem niemal na każdej
kartce. Nie spodziewajcie się jednak inteligentnej ironii, niesamowitych
zwrotów akcji i sarkazmu z odniesieniem kulturowym... Niczego takiego tu nie znajdziecie.
To zasadniczo obyczajówka, z lekkim wątkiem detektywistycznym i sporadycznym
przymrużeniem oka w naszą stronę.
Główną bohaterką powieści jest Wanda - średnio rozgarnięta dziennikarka, która dostaje od swojego przełożonego
zlecenie zweryfikowania tożsamości tajemniczego autora bestsellerowych
powieści. Jest on równie zakonspirowany, co znana nam Paulina Świst, a jedyny
trop wiedzie w kierunku jego wydawcy oraz pociągów, którymi pisarz przemieszcza
się po kraju. Podążając po nitce do kłębka, Wanda trafia w świat obłudny, tajemniczy
i pokręcony z mniej i bardziej ambitną literaturą w tle.
Ostrzegam:
wszelkie skojarzenia z Joanną Chmielewską są chybione. To raczej opowieść z
gatunku lekkich, łatwych i „pociągowych”, która na długo w pamięci nam nie
zostanie, za kultową również uznać jej nie sposób. To, co bawi, to głównie
bohaterowie: czasem przedstawieni karykaturalnie, przeważnie niewiarygodni...
Tak właśnie ma być jednak i to przejaskrawienie stanowi sporą zaletę tej
książki.
Reasumując:
polecam na tzw. jedno czytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz