Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 czerwca 2019

Josefov, czyli Praga. Co warto zobaczyć moim skromnym zdaniem? - część 1


Dzisiaj będzie nietypowo, bo ani literacko, ani filmowo. Będzie za to kulturalnie i historycznie. I o Pradze - moim ukochanym miejscu na ziemi.

Jeśli miałabym wybrać jedno miasto, w którym miałabym mieszkać dożywotnio, byłoby to właśnie to. Duchowo czuję się knedlikiem i zapominam o tym, że nim nie jestem tak często, jak się da. Chciałabym Wam trochę pospamować moim ulubionym miejscem na ziemi, zaczynając od Josefova, czyli dzielnicy żydowskiej.
 
Właściwie jest to dość oczywista pozycja w przewodnikach turystycznych i wydawać by się mogło, że wiele do tego, co w książkach dodać już nie mogę. A jednak spróbuję, bo uważam, że akurat ją warto zobaczyć.
 
Ja do Josefova zabłądziłam po raz pierwszy podczas mojej trzeciej wizyty w Pradze. Nie, żebym nie planowała wcześniej, ale zawsze coś było na przekór: A to remonty, a to brak czasu, a to ceny biletów... Koszt zwiedzania jest dość wysoki, ale tej trudności raczej nie przeskoczymy, bo o ile w przypadku wielu praskich atrakcji można liczyć na to, że po 17 czy 18 wejścia są niebiletowane, o tyle dzielnica żydowska i jej synagogi bronią się przed tym trendem mocno. Dobrze to sobie zresztą przeliczyli, mnie zależało bowiem na wejściu tylko w trzy miejsca, ale odrębne wejściówki kompletnie by się nie opłacały, kupiłam więc łączny pakiet, obowiązujący na wszystko i przez trzy dni. Czego nie żałuję.
 
Na stosunkowo niewielkim obszarze znajdziemy w Josefovie 6 dużych synagog (każda wybudowana w innym stylu - gratka dla miłośników architektury), najstarszy w Europie Cmentarz Żydowski, który był moim głównym celem, ratusz i salę obrzędową. To wszystko oplecione zostało kamienicami - cudownie rzeźbionymi, architektonicznymi perełkami, w których mieszkają ludzie, którym tego zazdroszczę... Miałam okazję być w środku jednego z mieszkań, dzięki uprzejmości pewnej prażanki, i miałam poważny zamiar zająć ów lokal przez zasiedzenie, serio! Całość łączy główna, bardzo reprezentacyjna ulica Pařížská (Paryska), która prowadzi od Rynku Staromiejskiego do náměstí Curieových (znalazłam w internecie tłumaczenie na: Plac Państwa Curie i chyba jest ono najbardziej trafne), znajdujący się tuż przy Wełtawie.

Historia Dzielnicy Żydowskiej w Pradze
Początki żydowskiego osadnictwa w Pradze sięgają X wieku i terenów Malej Strany (po zachodniej stronie Wełtawy). W XII w. Żydzi zostali przesiedleni na teren dzisiejszego Josefova, gdzie powstało ich getto. W czasach świetności na terenie 93 000 metrów mieszkało 1 900 osób. Od samego początku były to tereny autonomiczne, z własnymi terenami handlowymi, szkołami i synagogami, które w pewnym momencie pełniły rolę szkół i ratusza. Życie jednak nie było piękne i bezproblemowe: Żydzi granic getta przekraczać nie mogli i byli prześladowani. Pierwszy pogrom to XI wiek, następny miał miejsce w XIV wieku, kiedy nie oszczędzono nawet tych, którzy ukryli się w synagogach.
 
Dzięki liberalnym rządom Rudolfa II na przełomie XVI i XVII wieku dzielnica rozkwitła. Pojawiły się tu znaczące osobistości, takie jak rabin Löw - twórca Golema. Legenda głosi, że rabin stworzył z gliny stwora bez duszy, aby chronić zamieszkujących Pragę Żydów. Jedna z wersji mówi, że Löw włożył mu pod język pergamin z napisem „Emet” (co po hebrajsku oznacza „Prawda”), który go ożywił. Za dnia Golem pomagał mieszkańcom, w nocy pełnił wartę. Niestety, stawał się coraz bardziej niebezpieczny. Rabin zabrał więc pergamin i usunął z niego pierwszą literę, tworząc w ten sposób słowo „Met”, czyli „Śmierć”. Gliniane ciało schował na strychu Synagogi Staronowej. W dzielnicy żydowskiej mieszkał także Franz Kafka, choć po jego ówczesnym domostwie zostały dziś tylko drzwi.
 
W XVIII wieku w wyniku wielkiego pożaru dzielnicy większość domów spłonęła. Teren opustoszał na trzy lata przez rozporządzenie królowej Marii Teresy, która uważała, że Żydzi popierają jej wrogów. Sytuacja Żydów poprawiła się za panowania cesarza Józefa II, który wydał edykt tolerancyjny znoszący obowiązek noszenia przez Żydów oznaczeń na ubraniach, a także dał im możliwość uczenia się i zamieszkiwania poza gettem. To właśnie na jego cześć nazwano Żydowskie Miasto Josefovem.
 
Zwiedzanie
Zdecydowanie najbardziej obleganym miejscem na Josefovie jest Synagoga Pinkasova (Synagoga Pinkasa) i znajdujący się przy niej Cmentarz Żydowski. Ilekroć przechodziłam obok, widziałam odstraszające kolejki, ostatnim razem jednak nie stałam nawet godziny, a więc można... Tu możemy też kupić bilet wstępu "na wszystko", czyli do pozostałych synagog i sali obrzędowej. Przyjemność ta kosztowała mnie 480 koron czeskich, czyli około 80 złotych, zależy od kursu.
 
Synagoga Pinkasova to budowla XV-wieczna, wielokrotnie przebudowywana z powodu podtopień i powodzi. Największe wrażenie zrobiły na mnie ściany, na których ręcznie wypisane zostały imiona 78 tysięcy osób, które zginęły podczas Holokaustu. Są tu także polskie nazwiska. 
 
 
 Na miejscu szafy ołtarzowej wypisano nazwy obozów koncentracyjnych. 
 
 
Przez synagogę możemy dostać się do Cmentarza Żydowskiego, na którym mi zależało najbardziej. Jest to w ogóle najstarszy kirkut w Europie - najbardziej sędziwy nagrobek to mogiła z połowy XV wieku. Pochówków dokonywano tu do wieku XVIII, później - z braku miejsc - zasypując warstwy i tworząc kolejne. Brakowało miejsc - było to jedyne miejsce pochówku dla gminy, a z tego, co czytałam, wiara żydowska w ogóle nie dopuszcza możliwości likwidacji nagrobków, takie warstwowanie jest więc jedyną możliwością. Dzisiaj znajduje się tu 12 000 macew i 80 000 grobów w 12 warstwach cmentarnych. 
 


 
W niektóre mogiły ludzie wkładają zwitki z zapisami żydowskich modlitw. Oczywiście, turyści zinterpretowali to po swojemu i wtykają tam swoje życzenia na przyszłość niczym złotej rybce, a to w Pradze robi się gdzie indziej, ale sama tradycja jest piękna.
 
Co bardziej zainteresowani muzyką wiedzą, że w Pradze kręcony był teledysk do piosenki INXS "Never tear us apart" (mam taką fazę, że słucham jej sobie, chodząc ścieżkami Hutchence'a), a sporo ujęć zrealizowano właśnie na Cmentarzu. Co prawda Michael miał tam prywatne tereny, ja nie, ale i tak stąpałam po tych samych miejscach.
 
Pochowanych jest tu wielu słynnych Żydów: wspomniany Wielki Rabin Löw - filozof, alchemik, astronom, twórca Golema, prawdopodobnie urodzony w Poznaniu), Mordechaj Maisel - rabin, który finansował budowę synagog: Wysokiej i Maisela, wybudował Ratusz, szpital, czytelnie, a na jego pogrzeb przyjechał sam cesarz Rudolf II) czy Dawid Gans (historyk, matematyk i geograf, zagorzały przeciwnik teorii heliocentrycznej Mikołaja Kopernika).
 
Obok znajduje się Synagoga Klausova, którą gorąco polecam, gdyż mieści się tam ekspozycja dotycząca życia prywatnego Żydów, obrzędowości, tradycji - cała walizka informacji w jednym miejscu. Częścią synagogi jest sala obrzędowa, w której przechowywano zmarłych do pochówku.
 
Synagoga Staronova - o tak, tak, tak... Można kupić bilet do dzielnicy żydowskiej bez niej, 180 koron taniej, ale po co... To jest TA synagoga związana z legendą o Golemie, gdzie na strychu nadal leżą jego szczątki. Jak się domyślacie, na strych wchodzić nie wolno, ale ponieważ była główną synagogą Josefova możecie sobie wyobrazić, że jest też dość imponująca i warto, warto...
 
Jest też Španělská synagoga - Synagoga Hiszpańska. Także warto, bo jest zupełnie inna. Najmłodsza, bo XIX-wieczna, reprezentuje styl mauretański... nie wiem, czy nazwa jest odpowiednia, w każdym razie w ogóle nie miałam skojarzeń z kulturą żydowską. Synagogę Hiszpańską wybudowano na miejscu Synagogi Starej, nieistniejącej już dzisiaj, a szkoda, bo w materiałach źródłowych widać, jak piękna była. Dzisiaj mieści się tu muzeum tekstyliów żydowskich.
 

 

Czy polecam? Oczywiście. Nie żałuję ani jednej wydanej korony ani kolejki po bilet. Planując zwiedzanie należy pamiętać o tym, że obiekty są zamknięte w soboty i żydowskie święta oraz że trzeba przygotować właściwy ubiór (długie spodnie, bluzki zakrywające ramiona i dekolt). Ja byłam w grudniu, więc problem sam się rozwiązał.
 
Cała dzielnica zrobiła na mnie gigantyczne wrażenie, chociaż najbardziej poruszający jest fakt że dobry stan dzielnicy to zasługa Adolfa Hitlera, który chciał stworzyć „Egzotyczne Muzeum Wymarłej Rasy” i nakazał zwozić eksponaty z okupowanych krajów. Nie jest zresztą prawdą, że działania wojenne Czech w ogóle nie obeszły, ale o tym następnym razem. Dołączam garść zdjęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz