Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 18 marca 2018

Trzy billboardy za Ebbing... Dlaczego polecam?


Tutaj będzie krócej, bo nie czuję się na tyle kompetentna by oceniać szczegóły sztuki filmowej. Mogę więc pisać jedynie o swoich odczuciach po seansie. Odczucia zaś w przypadku filmu Trzy billboardy za Ebbing są zaś bardzo pozytywne.

Fabuła zapewne jest wszystkim doskonale znana, więc tylko dla przypomnienia: po śmierci córki matka, nie mogą pogodzić się z faktem, iż miejscowy szef policji, Bill Willoughby nie znalazł sprawcy mordu, opłaca reklamę - wyzwanie w kierunku stróża prawa na trzech billboardach znajdujących się przy mało uczęszczanej trasie. Oklejenie przestrzeni reklamowych pytaniem staje się początkiem wydarzeń, których matka (w tej roli Frances McDormand) do końca nie przewidziała.

Powiem tak: bardzo łatwo jest taki film przedramatyzować, skupić się na nieszczęściu matki, obrazować na zasadzie czarne - białe. Tutaj tak nie jest. Sama zrozpaczona matka nie jest postacią jednoznaczną, swoje za uszami ma, a niektóre jej decyzje mogą zatrważać. Trudno jest też ocenić postępowanie przedstawicieli prawa, w szczególności zaś Jasona Dixona (Sam Rockwell) - rasisty, brutala, uważającego przemoc za najlepszą drogę panowania nad społeczeństwem. Opinia na jego temat w trakcie filmu może odmienić się całkowicie.

Mimo poważnego tematu w filmie nie brakuje humoru, czasami trochę makabrycznego, czasami zadziwiającego... To obraz, który wypada rozpatrywać na kilku płaszczyznach. Dla mnie najważniejszą była opowieść o ludziach, o charakterach i, oczywiście, niezmiennie o tym, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz