Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 4 marca 2018

Z okna widać więcej?

wyd. W.A.B.
W jednej z rekomendacji przeczytałam, że jest to najlepszy thriller od czasu Zaginionej dziewczyny. Ten tytuł kojarzy mi się jedynie z filmem i uważam rzeczywiście za obraz świetny, podeszłam więc do powieści Finna z dużymi oczekiwaniami. Nie powstrzymały ich nawet mało pochlebne recenzje z jakimi zetknęłam się na różnych grupach czytelniczych. Towarzyszyły im jednakże głosy zachwytu, stąd byłam tym bardziej ciekawa lektury.

Moim zdaniem książka jest pisana bardzo nierówno. Bardzo dobry początek, słabsze rozwinięcie, świetny punkt kulminacyjny, później równia pochyła i dziwne zakończenie. Cała akcja osadzona została w jednym wnętrzu - główna bohaterka cierpi bowiem na agorafobię. Ten fakt dość mocno determinuje sposób narracji, która jest powolna, niespieszna, statyczna - nawet w momentach kulminacyjnych.

Mimo to początek jest niezły. Anna stopniowo wprowadza nas w świat swoich sąsiadów obrazami widzianymi zza okna. Kto o której ćwiczy jogę, kto z kim romansuje, a także co Anna sądzi o poszczególnych osobach zamieszkujących na jej ulicy? Mimo statyczności opisu te obrazki obyczajowe są dla czytelnika (dla mnie) interesujące. Później - prawdopodobnie, bo intencji autorskiej mogę się tylko domyślać - mamy zostać wprowadzeni w przeraźliwie monotonny świat człowieka, który nie jest w stanie wyściubić nosa poza próg. Niestety, mam wrażenie, że autor przesadził. Przez kolejne strony męczymy się wraz z główną bohaterką piciem, siedzeniem w internecie, połykaniem tabletek... Właściwa akcja zaczyna się dopiero w okolicach 200. strony. Przez kilkadziesiąt stron rzeczywiście czujemy się wciągnięci w śledztwo. Kto zabił? Czy w ogóle zabił? Co wydarzyło się podczas sceny, którą Anna spostrzegła przez okno?

Wyjaśnienie jest i jest wprowadzone bardzo słabo. Prywatne śledztwo Anny bowiem do niczego nie prowadzi, a po fragmencie, w którym akcja nabiera tempa, bardzo szybko cały klimat siada. Rozwiązanie zagadki jest szybkie, pojawia się niczym królik z kapelusza i rozstrzyga się na kilku finalnych stronach.

Są więc w tej książce dobre momenty. Właśnie! Momenty. Sama książka nie przykuwa, nie hipnotyzuje i, prawdę mówiąc, czytałam lepsze thrillery psychologiczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz