wyd. W.A.B. |
W
jednej z rekomendacji przeczytałam, że jest to najlepszy thriller od czasu Zaginionej dziewczyny. Ten tytuł kojarzy mi się jedynie z filmem
i uważam rzeczywiście za obraz świetny, podeszłam więc do powieści Finna z
dużymi oczekiwaniami. Nie powstrzymały ich nawet mało pochlebne recenzje z
jakimi zetknęłam się na różnych grupach czytelniczych. Towarzyszyły im jednakże
głosy zachwytu, stąd byłam tym bardziej ciekawa lektury.
Moim
zdaniem książka jest pisana bardzo nierówno. Bardzo dobry początek, słabsze
rozwinięcie, świetny punkt kulminacyjny, później równia pochyła i dziwne
zakończenie. Cała akcja osadzona została w jednym wnętrzu - główna
bohaterka cierpi bowiem na agorafobię. Ten fakt dość mocno determinuje sposób
narracji, która jest powolna, niespieszna, statyczna - nawet w momentach
kulminacyjnych.
Mimo to
początek jest niezły. Anna stopniowo wprowadza nas w świat swoich sąsiadów
obrazami widzianymi zza okna. Kto o której ćwiczy jogę, kto z kim romansuje, a także co
Anna sądzi o poszczególnych osobach zamieszkujących na jej ulicy? Mimo
statyczności opisu te obrazki obyczajowe są dla czytelnika (dla mnie) interesujące.
Później - prawdopodobnie, bo intencji autorskiej mogę się tylko domyślać - mamy
zostać wprowadzeni w przeraźliwie monotonny świat człowieka, który nie jest w
stanie wyściubić nosa poza próg. Niestety, mam wrażenie, że autor
przesadził. Przez kolejne strony męczymy się wraz z główną bohaterką piciem,
siedzeniem w internecie, połykaniem tabletek... Właściwa akcja zaczyna się
dopiero w okolicach 200. strony. Przez kilkadziesiąt stron rzeczywiście
czujemy się wciągnięci w śledztwo. Kto zabił? Czy w ogóle zabił? Co
wydarzyło się podczas sceny, którą Anna spostrzegła przez okno?
Wyjaśnienie
jest i jest wprowadzone bardzo słabo. Prywatne śledztwo Anny bowiem do niczego
nie prowadzi, a po fragmencie, w którym akcja nabiera tempa, bardzo szybko cały
klimat siada. Rozwiązanie zagadki jest szybkie, pojawia się niczym królik z
kapelusza i rozstrzyga się na kilku finalnych stronach.
Są więc
w tej książce dobre momenty. Właśnie! Momenty. Sama książka nie przykuwa, nie
hipnotyzuje i, prawdę mówiąc, czytałam lepsze thrillery psychologiczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz