Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 23 lipca 2018

Konsekwencje i "Dom w górach", czyli nadal serialowo...




Mężczyźni pragną jedynie władzy, pieniędzy, nienawiści i nie myślą o skutkach swoich czynów - mówi jeden z bohaterów omawianego przeze mnie obrazu. Trudno o bardziej dosłowne zobrazowanie tej zasady.

Serial wybrałam, szukając czegoś, co będę mogła oglądać z ciągle nawracającym zdumieniem i miną "wtf", nie schodzącą z twarzy. Francuski serial pt. Dom w górach był strzałem w dziesiątkę, chociaż zaczynałam nieprzekonana i - muszę to podkreślić - spodziewałam się czegoś innego. Gorszego jednakże. Sześcioodcinkowy miniserial zaskoczył mnie bardzo pozytywnie.

Netflixowy opis głosi: "Grupka przyjaciół spotyka się w leżącym na uboczu domku we francuskich Alpach i zostaje uwięziona w śmiertelnej pułapce, a na jaw wychodzi mroczny sekret z przeszłości". To zdecydowanie bardzo lakoniczne nakreślenie tematyki. Mamy tu rzeczywiście grupkę przyjaciół, którzy - na skutek lawiny i odcięcia drogi dojazdowej do górskiego miasteczka - zostają uwięzieni wraz ze swoimi towarzyszami (życiowi partnerzy, potencjalni partnerzy biznesowi, dzieci) oraz niewielką grupką miejscowych w Valmoline - niegdyś prężnie działającej miejscowości, dzisiaj zapomnianym przez Boga końcu świata. Gdy śmierć ponosi pierwszy z nich, wydaje się, że to nieszczęśliwy wypadek. Kolejnych zbiegów okoliczności byłoby jednak za dużo. Część osób podejrzewa celowe działanie, a widz - dzięki retrospekcjom i obrazkom z życia tych samych osób jako dzieci - domyśla się, że wydarzenia sprzed 20 lat odgrywają tu niebagatelną rolę.

Zachwyciła mnie przede wszystkim atmosfera filmu: mroczna, pełna niedomówień, podkreślona nieco dziecięcym śpiewem przywołującym na myśl niektóre horrory. Jednak Dom w górach horrorem nie jest. To raczej pieczołowite studium ludzkich charakterów, opowieść o patriarchalnym społeczeństwie sterowanym siłą, dzieciach skrzywionych od samego początku i kobietach, przez których bierność dzieje się wiele złego. To także - obok genialnej zagadki kryminalnej - wiele refleksji na temat ludzkich wyborów, motywacji i przebaczenia jako takiego. Muszę się też przyznać, że w połowie czwartego odcinka poczułam się rozczarowana, wydawało mi się bowiem, że wiem już wszystko. Dotarłszy do końca, odkryłam jednak, że wiedziałam tylko połowicznie - tak doskonale twórcom serialu udało się zmylić trop. Rozwój akcji jest dość dramatyczny, za co i ja zapłaciłam nerwami przy okazji śmierci jednego z dwóch tak lubianych przeze mnie bohaterów. Uprzedzając o fakcie emocjonalności, serdecznie polecam, bo to jeden z tych seriali, które są czymś więcej niż prostym kryminałem. To przede wszystkim bardzo uniwersalne refleksje na temat odpowiedzialności, granic prawdy i sprawiedliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz