wyd. Novae Res |
Chciałam „pojechać” po tej książce z góry na dół, ale
doczytawszy, że Kinga Gebel to 17-letnia wówczas licealistka, postanowiłam
skorzystać z prawa łaski. Będzie więc łagodniej niż powinno być, a do tego
króciutko, bo i Paradoks zbyt obszerną lekturą nie jest.
Na
miłość Boską, co podkusiło dziewczynę, aby sięgnąć po formułę thrillera
prawniczo-śledczego, tego nie wiem, ale był to bardzo zły głos doradczy. Poszukiwanie
zaginionego osiemnastolatka autorka ubrała w zlecenie dla kancelarii
adwokackiej, nie zaś agencji detektywistycznej, co z miejsca stanowi dla mnie
olbrzymi minus. Później jest coraz gorzej, by kulminować w momencie, gdy
adwokat zleca swojemu aplikantowi napisanie apelacji, polecając, aby ściągnął
sobie wzór z internetu i na jego podstawie opracował wniosek.
Doceniam młodą dziewczynę, która chce się rozwijać literacko, może
jednak powinna zacząć od konkursów dla uczniów szkół średnich, nie zaś od razu
publikować każdy paździerz (choć sama autorka dumnie przyznaje, że nie jest to
jej pierwsza książka, bo pierwszą napisała w szóstej klasie szkoły
podstawowej).
Nie,
nie i jeszcze raz nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz