Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 grudnia 2017

O Magicznym wieczorze

wydawnictwo: Filia
Kontynuuję temat świątecznych czytadeł. Na drugi ogień wpadła mi Agnieszka Krawczyk i Magiczny wieczór. Dopiero po fakcie dotarłam do informacji, że jest to czwarta książka z serii "Czary codzienności" i, nie ukrywam, przyszło mi do głowy, że gdybym zaczęła czytać od początku, może zmieniłabym swój pogląd na tę powieść.

Nie zaczęłam jednak i dlatego moja ocena zbyt korzystna nie jest.

Szczerze powiedziawszy, mocno przekombinowana jest już fabuła.
Agata niespodziewanie otrzymała wiadomość o śmierci swej biologicznej matki, malarki Ady Bielskiej, z którą od lat nie utrzymywała kontaktu. Gdy razem z Danielą przybyły do miasteczka na pogrzeb, okazało się, że Ada osierociła też małą Tosię, czyli przyrodnią siostrę Agaty. Było to niespodziewane i szokujące odkrycie. Obie dziewczyny nie miały jednak wątpliwości, że trzeba pozostać w Zmysłowie, tak dobrze znanym małej dziewczynce i związanym ze wspomnieniami o ukochanej matce. Podjęły się też prowadzenia sklepu, który odziedziczyły po Adzie, przekształcając go w klimatyczną herbaciarnię "3 Siostry i 3 Koty".
Jak się domyślam, powyższe jest szybkim streszczeniem fabuły, wynikającej z dotychczasowych trzech tomów serii. Chwała dla autorki, że postanowiła niewtajemniczonych wprowadzić w świat swoich bohaterów, mniejsza chluba już za to, w jaki sposób zostało to zrobione. Już na pierwszych kilkunastu stronach jesteśmy zasypani nazwiskami i wydarzeniami, za moment zaś dołączają do nich kolejne nazwiska kolejnych przyjeżdżających osób, planowane śluby, nowe nauczycielki, znikające koty... Osobiście czuję się przytłoczona faktem, że autorka natworzyła aż tylu bohaterów i ponapoczynała aż tyle wątków.

Na domiar złego wątki te rozkręcają się bardzo wolno, niemal wszystkie prowadzone są przez całą powieść: od głównych wątków, takich jak przygotowania do ślubu czy przyjazd nowej nauczycielki, aż po poboczne i epizodyczne informacje. W moim odczuciu powoduje to wyłącznie chaos i natłok informacji.

Zdaję sobie jednak sprawę, że - być może! - gdybym zaczęła od pierwszej części serii, zdążyłabym zapoznać się z częścią bohaterów i sposób wprowadzania faktów nie byłby dla mnie tak nadmierny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz