Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 10 grudnia 2017

Najlepsze i najgorsze... Czytelniczy listopad!


Wiem, że z dużym opóźnieniem - z którym nie do końca mogłam sobie poradzić - wracam do listopada i do moich lekturowych wspomnień. Było ich sporo, a - mimo to - trudnym wyłapanie tych najciekawszych i tych najbardziej irytujących mnie książek.

Najlepsze
Zdecydowanie najbardziej ambitną książką, po którą sięgnęłam w listopadzie, była Szachownica flamandzka. Trochę kryminału, trochę psychologii, w tle sztuka i szachowa rozgrywka. Zastrzegałam, czytając tę książkę, i podtrzymuję, że nie jest to lektura dla każdego. Jeśli Wasza wiedza na temat szachów sprowadza się do odróżniania figur, będzie trudno i nudno.

Polecić chciałabym również Dziewczynę bez skóry. W zalewie kiepskich kryminałów rodem z Północy ten jawi się jako całkiem ambitna i interesująca lektura. Bohaterowie nie są "płascy", intryga - choć momentami bazująca na schematach - prowadzi czytelnika, budząc w nim coraz większe zainteresowanie. Ja jestem na tak!



Najgorsze
Do najgorszych zdecydowanie zaliczam całą serię Rodzina Donovanów. Nie lubię workować, ale do tego samego worka trafi zdecydowanie SJ Hooks. Ktoś kiedyś powiedział, że obłęd to podejmowanie tych samych działań i oczekiwanie różnych rezultatów. Może jednak, gdy sięgam po różne książki, pod definicję nie podpadam? ;)

Miłego czytelniczo (i nie tylko!) grudnia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz