Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 kwietnia 2018

Bardzo spójny kryminał! Wiktor Hagen

wyd. W.A.B.
Wiktora Hagena (pod tym pseudonimem ukrywa się Leszek K. Talko) wygrzebałam dość przypadkowo i jestem zachwycona. Dawno nie poznałam w polskiej literaturze tak dobrze skonstruowanego technicznie policyjnego śledztwa i samej postaci śledczego.

Robert Nemhauser - główny bohater Granatowej krwi to funkcjonariusz stołecznej policji, ojciec bliźniąt, mąż Pauli. Po godzinach dorabia sobie jako kucharz w restauracji znajomego. Jedyne jego prywatne problemy, z jakimi będziemy mieć do czynienia, to problemy finansowe oraz permanentny brak czasu. Ludzkie i zrozumiałe. I bardzo dobrze! W końcu! Nemhauser nie będzie pił, nie będzie brał środków uspokajających, aby móc zasnąć w nocy, żadne demony przeszłości nie zakłócą jego pracy. Ma problemy z matką, bo kto ich nie ma; nie rzutują one jednak na jego relacje ze społeczeństwem. Koledzy w pracy kpią z jego blond loczków, tak odstających od policyjnego wizerunku. Sam zainteresowany średnio się tym jednak martwi.

Wszystko to sprawia, że w obliczu dzisiejszych powieści kryminalnych, policjant wykreowany przez Hagena jest zupełnie nietypowy...

A jednak: w tej jego nietypowości ukrywa się zupełnie zwyczajny glina. Nemhauserowi zależy na byciu przyzwoitym. Odstaje od karierowiczów skupionych na wynikach, ale też za sprawą swojego największego atutu - myślenia „trochę w poprzek”, jak określa to jego przełożony. Nemhauser jest policjantem bystrym, inteligentnym i myślącym przede wszystkim. Jego prawie całkowitym przeciwieństwem jest Mario. To nieokrzesany, niecierpliwy i momentami zbyt brutalny partner Nemhausera. Dopasowany przez autora trochę sztampowo, na zasadzie „przeciwieństwa się uzupełniają”, a jednak według dobrego klucza, bo zupełnie mi to nie przeszkadza.

To właśnie ta para musi rozwikłać skomplikowaną sprawę pozorowanych samobójstw. Słowa „skomplikowany” używam z pełną premedytacją. Granatową krew starałam się czytać najwolniej jak się dało - po pierwsze, ze względu na przyjemność z lektury i językowej sprawności autora, po drugie zaś, ze względu na złożoność intrygi. Przy okazji nie jest ona jednak przekombinowana. Rozwiązanie, w stosunku do całości przeprowadzonego śledztwa, jest spójne i logiczne.

W dzisiejszych czasach, kiedy polski rynek czytelniczy zalała prawdziwa fala różnych wątpliwej jakości kryminałów, Wiktor Hagen staje się naprawdę szczęśliwym od tej reguły wyjątkiem. Nie sposób nie zwrócić uwagi na bardzo sprawny sposób pisania autora: zdania krótkie, treściwe, ale nie przypominające serii z kałasznikowa. Fabuła skomplikowana, ale nie przekombinowana. Bohaterowie sensowni. Narracja pozbawiona irytujących wtrętów językowych i manier.

Na płaszczyźnie akcji: jedno z drugiego wynika, płynność stylu i akcji zwraca uwagę, a temat - nad wyraz interesujący.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz