Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 15 kwietnia 2018

"Długi weekend" - zaplanujcie na majówkę!

wyd. W.A.B.
Granatową krwią, o której pisałam tutaj, byłam zachwycona. Długim weekendem jestem zachwycona jeszcze bardziej.

Długi majowy weekend. Warszawa opustoszała. Robert Nemhauser zostaje sam na placu działań i, jak na złość, właśnie wtedy zamordowany zostaje znany ekolog. Taki z powołania, który z kanałów ściekowych własnoręcznie wyciąga kaczuszki i który wygrywa konkursy na dobroczyńcę roku. Nemhauser głupi nie jest, od razu dostrzega więc, że wizerunek dobroczyńcy zwierzątek i ludzkości jest tylko fasadą. Jego podejrzenia zwiększą się, kiedy profesor zaangażowany w budowę pobliskiej autostrady (prywatnie mąż studenckiej koleżanki Nemhausera), stanie się ofiarą kolejnej zbrodni.

Trochę się powtórzę, mówiąc o rzeczach, o których mówiłam przy okazji poprzedniej recenzji. Na plus pisarstwa Hagena zdecydowanie zaliczyć należy sprawność językową oraz sensownie konstruowaną akcję. Wszystkie wydarzenia, zachowania bohaterów, działania, jakie podejmuje śledczy, są przemyślane i wynikają z tego, co dzieje się w świecie przedstawionym. Nagłego zwrotu nie dokona nam żaden „deus ex machina”, który będzie musiał rozprostować pokręconą akcję. W recenzji poprzedniej nie wspomniałam o dialogach, a to właśnie ten element bardzo mocno docenić wypada w przypadku tego autora. Czytając poszczególne wymiany zdań, wierzymy, że ktoś rzeczywiście tak mówi. Co istotne, bohaterowie nie są obdarzeni tym samym stylem wypowiedzi. Mają właściwe dla siebie zwroty, maniery, przyzwyczajenia... Ba, postaci są na tyle dobrze opracowane, że jesteśmy w stanie nawet dopasować intonację do wypowiadanej kwestii.

Wiarygodność, realizm i sprawny warsztat - dla mnie to wystarczające plusy, aby uznać, że Hagen jest pisarzem niedocenianym w Polsce tak, jak na to zasługuje. Książka wciąga i zachwyca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz