Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 kwietnia 2018

Z diabłem w roli głównej. Vidar Sundstøl "Obrączka diabła"

wyd. Media Rodzina
Ależ ja się męczyłam przy tej lekturze! Spodziewałam się, że będzie intrygująco i na moim dobrym nastawieniu się skończyło. Mimo wszystko czytanie kontynuowałam, bo z pewnych względów liczyłam, że warto.

W noc letniego przesilenia w norweskiej wsi Eidsborg znika badaczka folkloru. Trzydzieści lat później w tym samym miejscu przepada studentka. Ją również interesowały obyczaje miejscowych, w szczególności zaś rytuał z posągiem niejakiego Nikulusa w roli głównej. Szczęśliwy traf chce, że we wsi pojawia się akurat prywatny detektyw, Max Fjellanger, chcący dowiedzieć się czegoś więcej o niespodziewanym samobójstwie swojego przyjaciela. Oczywiście, w okoliczności śmierci nie wierzy. Przy okazji jednak wchodzi w kooperację z bibliotekarką i miłośniczką kryminałów, aby odkryć tajemnicę dziwnych zaginięć kobiet.

Zdaję sobie sprawę, że teraz, gdy z grubsza opisuję fabułę, może to brzmieć interesująco. Ja, po przeczytaniu notki z tyłu okładki, również spodziewałam się więcej. Problem polega na tym, że Obrączka diabła jest przeraźliwie niemrawa. Wątki związane z ludowością, tradycjami, z oryginalnym i nie do końca uznawanym przez Kościół kultem świętych są nawet interesujące i sprawiły, że chciałabym doczytać więcej na ich temat, jednak sposób wykonania skutecznie popsuł efekt. Śledztwo polega głównie na tym, że bohaterowie chodzą, rozmawiają z ludźmi, rozmawiają między sobą, później znowu chodzą... i może w połowie książki zaczynają docierać do pierwszych konkluzji.

Podsumowując: pomysł świetny,  wykonanie średnie. Myślę, że dla tych wątków, najogólniej mówiąc, „magicznych” warto, chociaż nie gwarantuję, że będzie to przyjemna lektura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz