Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 marca 2019

Twardy orzech... "Twardzielka" Mariusza Zielkego

wyd. Akurat
Twardzielkę zostawiłam sobie na koniec przygody z twórczością Mariusza Zielkego. Wydawało mi się, że będzie ciekawie, mniej polityczno-finansowo, bardziej kryminalnie. Po lekturze stwierdzam, że - niestety - autor powinien pozostać przy swojej pierwotnej specjalizacji.

Oto mamy zagadkę śmierci kilku modelek, które po godzinach parały się świadczeniem usług seksualnych. ABW, korzystając z pomocy wyciągniętej ze szpitala psychiatrycznego policjantki, próbuje dociec prawdy.

Tak naprawdę kryminału jest tu bardzo mało. Samo śledztwo zostało potraktowane po macoszemu, a bohaterowie są mało wiarygodni. Opowieści o tym, jak polski biznesmen sprzedał niczego nie świadomą żonę do francuskiego burdelu lub jak ktoś przegrał dziewczynę w pokera nie przekonują. Szkoda, bo z książek z cyklu o Jakubie Zimnym wyniosłam pogląd, że Zielke doskonale potrafi odwzorowywać polską rzeczywistość. Gdyby podążył tym tropem przy okazji tego tematu, mogłoby być nieźle. Tymczasem mamy odrealniony świat, mnóstwo seksualnych opisów, wszystko opisane w dodatku w niechlujnym stylu, do jakiego Zielke zdecydowanie nie przyzwyczaił swoich czytelników.

Pierwsze odczucie - rozczarowanie. Drugie - rozczarowanie. Finalnie: złość na autora, że pozbył się wszystkiego, co w jego twórczości mogło być kuszące. Jeżeli chodzi o twórczość Mariusza Zielke, nadal polecam cykl o Zimnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz