Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 11 lutego 2018

Tropami przeszłości. "Jej wszystkie śmierci" Marty Zaborowskiej

wyd. Czarna Owca
Jej wszystkie śmierci to czwarta książka Marty Zaborowskiej, po którą sięgam, a przy okazji pierwsza, w której nie pojawia się postać tak nielubianej przeze mnie Julii Krawiec. Prawdopodobnie dzięki temu jest trochę lepiej, choć nie ma co popadać w hurraoptymizm.

Erwin Cis z Polski wyjechał do Niemiec. Założył tam rodzinę i otworzył firmę, obecnie nieźle prosperującą. Pewnego dnia odbiera telefon od notariusza, który przekazuje mu wiadomość od dawnej ukochanej. Informacja wiąże się z koniecznością odbioru koperty z wycinkami przekazanymi przez nieżyjącą już Izabelę. Erwin postanawia rozwiązać zagadkę jej śmierci i wkracza na tory swojego prywatnego śledztwa.

Marta Zaborowska jednak, jak we wcześniej czytanych przeze mnie książkach, nadal odpływa ze strony książki kryminalnej do powieści obyczajowej. To już czwarta tego typu powieść, która sprawia, że zastanawiam się, dlaczego te książki wydawane są w ogóle w ramach Czarnej Serii. Akcja jest niespieszna, by nie rzec: powolna. Charakterystyczną cechą Zaborowskiej jest również to, że lubuje się w bardzo skomplikowanych intrygach. Gdy skomplikuje temat już tak bardzo, że trudno z owego gąszczu wybrnąć, zwykle pojawia się jakaś niespodziewana informacja, która uderza z którejś ze stron i to ona posuwa sprawy naprzód.

Reasumując, z Martą Zaborowską raczej nie zaprzyjaźnimy się na dłużej. Po kryminał sięgam dla dobrej intrygi, nie zaś po to, by dociekać, czy na końcu książki wezmą ślub, czy może go nie wezmą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz