wydawnictwo: Czarna Owca |
Po kiepskim Uśpieniu i nieco lepszych Rajskich ptakach
przyszła pora na Gwiazdozbiór.
To
trzecia część przygód Julii Krawiec i po lekturze całości śmiało mogę
powiedzieć, że główna bohaterka stanowi jedną z najbardziej irytujących postaci
w polskiej (i nie tylko polskiej) literaturze kryminalnej. Gwiazdozbiór w zakresie wątków obyczajowych jest rozbudowany jeszcze bardziej niż tomy
poprzednie, co dla mnie stanowi złą informację. Po kryminały sięgam dla
możliwości zabawy w rozwikłanie intrygi, w dociekanie „kto zabił”, nie zaś dla
dylematów „wezmą ślub czy go nie wezmą”.
Samo
dociekanie „kto zabił” również jest w tym przypadku mocno utrudnione. Mamy tu
morderstwa, owszem, i to wyjątkowo poruszające, bo ofiarami zbrodni są w tym
przypadku dzieci. Można z tego utkać całkiem niezłe śledztwo. Niestety, wątków obyczajowych, niezwiązanych z dochodzeniem, jest tak dużo, że
kompletnie przytłaczają sprawę kryminalną, a na dodatek, nawet jeśli akurat mowa o
dociekaniu prawdy, autorka stosuje tak wiele przeskoków w akcji i przerzutów z
miejsca na miejsce, że czytelnik ma kłopot, żeby powyciągać co istotne.
Gwiazdozbiór
nie jest ani dobrym kryminałem, ani wybitą obyczajówką, ani nawet thrillerem
psychologicznym. Jawi mi się jako swego rodzaju zlepek, trochę strumień
świadomości i zapis fantazji na temat bohaterki. Formuła samej bohaterki - młodej,
zdolnej, ale z problemami - chyba się wyczerpała. Mnie w każdym razie nie
przekonuje ani trochę. Nie budzi ani sympatii, ani współczucia, ani krzty
zrozumienia. Jedynie niechęć. Mogłabym sobie wyobrazić lekturę książki, której
tytułowego bohatera nie lubię, ale lektura mimo to należy do przyjemności. Przy
Marcie Zaborowskiej, niestety, ale tak nie jest.
Na
mojej półce czeka jeszcze jedna powieść Marty Zaborowskiej - z tego, co widzę,
pisana już poza serią. Być może to dobry znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz