Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 5 lutego 2018

Do trzech razy...? "Gwiazdozbiór" Marty Zaborowskiej

wydawnictwo: Czarna Owca
Po kiepskim Uśpieniu i nieco lepszych Rajskich ptakach przyszła pora na Gwiazdozbiór.

To trzecia część przygód Julii Krawiec i po lekturze całości śmiało mogę powiedzieć, że główna bohaterka stanowi jedną z najbardziej irytujących postaci w polskiej (i nie tylko polskiej) literaturze kryminalnej. Gwiazdozbiór w zakresie wątków obyczajowych jest rozbudowany jeszcze bardziej niż tomy poprzednie, co dla mnie stanowi złą informację. Po kryminały sięgam dla możliwości zabawy w rozwikłanie intrygi, w dociekanie „kto zabił”, nie zaś dla dylematów „wezmą ślub czy go nie wezmą”.

Samo dociekanie „kto zabił” również jest w tym przypadku mocno utrudnione. Mamy tu morderstwa, owszem, i to wyjątkowo poruszające, bo ofiarami zbrodni są w tym przypadku dzieci. Można z tego utkać całkiem niezłe śledztwo. Niestety, wątków obyczajowych, niezwiązanych z dochodzeniem, jest tak dużo, że kompletnie przytłaczają sprawę kryminalną, a na dodatek, nawet jeśli akurat mowa o dociekaniu prawdy, autorka stosuje tak wiele przeskoków w akcji i przerzutów z miejsca na miejsce, że czytelnik ma kłopot, żeby powyciągać co istotne.

Gwiazdozbiór nie jest ani dobrym kryminałem, ani wybitą obyczajówką, ani nawet thrillerem psychologicznym. Jawi mi się jako swego rodzaju zlepek, trochę strumień świadomości i zapis fantazji na temat bohaterki. Formuła samej bohaterki - młodej, zdolnej, ale z problemami - chyba się wyczerpała. Mnie w każdym razie nie przekonuje ani trochę. Nie budzi ani sympatii, ani współczucia, ani krzty zrozumienia. Jedynie niechęć. Mogłabym sobie wyobrazić lekturę książki, której tytułowego bohatera nie lubię, ale lektura mimo to należy do przyjemności. Przy Marcie Zaborowskiej, niestety, ale tak nie jest.

Na mojej półce czeka jeszcze jedna powieść Marty Zaborowskiej - z tego, co widzę, pisana już poza serią. Być może to dobry znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz