Łączna liczba wyświetleń

piątek, 4 sierpnia 2017

Pękając ze śmiechu... Dominik W. Rettinger "Talizmany"

źródło: wydawnictwo Edipresse Książki
Chciałam napisać o zupełnie innej książce, którą miałam na kolejce. Okazało się jednak, że zupełnie przypadkiem trafiłam na genialną historię, o której grzech nie wspomnieć.

Nazwisko Dominika W. Rattingera nie mówiło mi kompletnie nic, choć jest on scenarzystą współpracującym z Agnieszką Holland. To doświadczenie w kleceniu zgrabnych wypowiedzi daje się wyczuć w każdym zdaniu i na każdej stronie. Czułam się jakbym oglądała film - każdą scenę mogłam sobie wyobrazić w ekranizacji.

Gdy przeczytałam notę na odwrocie Talizmanów spodziewałam się raczej czegoś w stylu Dana Browna. Jakże miłe rozczarowanie mnie czekało!

Główną bohaterką Talizmanów jest Ewa Modlińska. Z wykształcenia historyk sztuki, z wyboru pracownica rubryki towarzyskiej znanego czasopisma dla pań. Przez splot nieszczęśliwych okoliczności traci pracę oraz partnera, postanawia więc zrobić sobie przerwę od życia i zaszyć się na odludziu, u ciotecznej babki mieszkającej w Ujeździe. Ponieważ nieszczęścia zwykle chadzają nie parami, lecz całymi stadami, okazuje się, że starsza pani umiera. Prawie cały swój majątek zapisuje jednak Ewie, czym wrzuca ją w sam środek afery prowadzącej do bizantyjskiego skarbu ukrytego w ruinach zamku Krzyżtopór.

Krótkie opisy dostępne w internecie oraz anons wydawcy, iż jest to polski Kod Leonarda da Vinci kazał mi się właśnie w ten sposób nastawić do lektury. Moi drodzy, nic bardziej mylnego, nie dajcie się zwieść. Książka w części opisowo-historycznej przywodzi mi na myśl najcudowniejsze wspomnienia lektur Pana Samochodzika, zaś opisy prywatnych perypetii oraz nieudolnie prowadzonego śledztwa to dowcip spod znaku Joanny Chmielewskiej. Cudownie, karykaturalnie sportretowana ciotka Lusia i jej arystokratyczne aspiracje, jej z piekła rodem rodzina, nierozgarnięty włoski krewniak, a na dodatek policjant i prawnik, rywalizujący o względy Ewy, niesamowita intryga i cudowny humor - to wszystko spowodowało, że Rattingera pokochałam całym sercem i już poszukuję kolejnych jego książek. Przy policyjnym pościgu za Małgorzatą płakałam ze śmiechu.

Nie będę opisywać szczegółów fabuły, aby nie psuć zabawy. Powiem tylko, że polecam gorąco i całym sercem, miłośnikom Chmielewskiej, miłośnikom języka Szwai i miłośnikom absurdalnego dowcipu. Świetna, wakacyjna lektura, na którą długo czekałam. Miłośnikom Dana Browna zdecydowanie nie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz