Łączna liczba wyświetleń

sobota, 11 listopada 2017

Niczym film z cyklu "Prawdziwe historie..." Sophie McKenzie

źródło: Wydawnictwo Sonia Draga
Oto moje pierwsze spotkanie z Sophie McKenzie. Autorka sięga po motyw nieco ograny już na gruncie filmowym i literackim - z podobną historią spotkałam się już w kilku różnych filmach oraz powieściach z gatunku obyczajowego kryminału.

Poznajemy Geniver, która próbuje dojść do siebie po narodzinach martwej córki, radząc sobie jednocześnie z naciskami męża w sprawie kolejnej próby zapłodnienia in vitro. To, oczywiście, nie jej jedyne problemy. Ten średnio spokojny świat bohaterki zostaje zburzony w momencie, gdy w jej życie wkracza obca kobieta. Twierdzi ona, że jest siostrą pielęgniarki przed laty asystującej przy porodzie i ma informacje na temat noworodka. Wedle jej relacji dziecko wcale nie zmarło.

Historia wydaje się zużytym motywem i, niestety, taka jest. Przyznać trzeba, że ogromnym atutem jest sprawny język i dobrze skonstruowana akcja, która pozwala wciągnąć się w lekturę i zaakceptować niedogodności związane z samą intrygą. Ta bowiem jest bardzo przewidywalna i ja osobiście od samego początku wiedziałam, które osoby są w tajemniczą sprawę uwikłane i które odegrają tu znaczącą rolę.

Wyróżnić trzeba jednak jeden fragment i jeden motyw z tzw. mylnym tropem w tle. Autorce udało się wprowadzić wątek, sprawiający wrażenie na tyle istotnego, że - mimo iż od połowy książki miałam świadomość, jaka jest prawda o córeczce Geniver - miałam problem z dopasowaniem tej kwestii do spójnej całości.

Jak sądzę, książka Sophie McKenzie jest świetną propozycją dla osób, którym podobają się powieści Lisy Gardner. Mamy podobne tempo, podobny sposób kreowania świata przedstawionego, podobne rozwikłanie intrygi... Szczerze powiedziawszy, gdyby zaserwowano mi ten tekst w formie anonimowej i kazano wskazać autora, optowałabym właśnie przy nazwisku Gardner. Myślę, że to całkiem niezła rekomendacja, chociaż - oczywiście - może stanowić świetną podstawę do zarzutu o wtórność i brak własnego stylu. Takie głosy również nie byłyby bezzasadne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz