wyd. Smak Słowa |
Czytając
poprzednią część cyklu - Poza sezonem, byłam zawiedziona, męczyłam się i
podejrzewałam samą siebie o przedawkowanie Horsta. Tymczasem nie, bo oto
kolejna część jest bodaj najlepszą z całego cyklu! (jak do tej pory
oczywiście).
Kiedy śledzimy losy Williama
Wistinga, od samego początku w zasadzie towarzyszy nam przekonanie, że jest to
wzór policjanta. Sam Horst zresztą w swoich wywiadach prasowych mówił, że
chciał stworzyć takiego śledczego, jakim zawsze chciał być. Niezłomnego, z
zasadami, uczciwego, maksymalnie skoncentrowanego na pracy. Tymczasem Psy
gończe stawiają skrupulatność Wistinga pod znakiem zapytania.
Po siedemnastu latach do życia
Wistinga powraca tzw. sprawa Cecilii. Dzieje się tak za sprawą adwokata
oskarżonego i osądzonego za popełnioną zbrodnię. Wysyła on do Komisji Rewizji
Spraw Karnych wniosek, w którym zarzuca zaangażowanym w sprawę podłożenie
dowodów z badań DNA.
Cecilia Linde zaginęła podczas
popołudniowego joggingu. Po dwunastu dniach odnaleziono jej zwłoki porzucone na
poboczu. Jedynym punktem zaczepienia wówczas był walkman znaleziony przy ciele.
Dziewczyna zdołała nagrać na nim informacje na swój temat, relację, że została
uprowadzona przez człowieka w białym samochodzie. Rysopis sporządzony przez nią
w ramach pliku dźwiękowego mógł wskazywać kogokolwiek, śledczy jednak dotarli
do podejrzanego. Wszystkie dowody były poszlakowe, nigdy nie odnaleziono
miejsca, w którym była przechowywana była Cecilia, a mimo to do skazania udało
się doprowadzić.
Było kilka przesłanek przemawiających przeciwko temu, że sprawcą był Haglund. [...] Cecilia mówiła na nagraniu, że leżała na tylnych siedzeniach przez godzinę, zanim samochód się zatrzymał. Pokonanie trasy z miejsca zdarzenia do domu Haglunda zajmuje od piętnastu do dwudziestu minut, ale przecież nie musiał jechać z nią prosto do domu. Cecilia mogła się również pomylić, stracić poczucie czasu. Najważniejsze było jednak tom że Haglund nie miał w domu piwnicy. Cecilia mówiła, że jest przetrzymywana w piwnicy o białych ścianach, z intensywnym oświetleniem i okienkiem w ścianie. W domu Haglunda nie było takiego pomieszczenia. Ale to, co już na niego mieliśmy, pozwalało przypuszczać, że zawiózł ją w inne miejsce, do jakiegoś domu lub budynku, którym dysponował lub do którego miał łatwy dostęp [...] To była czarna dziura w śledztwie, ale okazała się zupełnie bez znaczenia, gdy nadeszły wyniki badań DNA próbki śliny zabezpieczonej na jednym z niedopałków, który zabójca wyrzucił, czekając przy zjeździe do gospodarstwa Gumserød. Wyizolowano DNA Rudolfa Haglunda.
Właśnie ów niedopałek stanowi oś
całej intrygi.
W tej części cyklu powraca znane
z wcześniejszych tomów pisarstwo Horsta. Życie prywatne bohaterów nie
przeszkadza intrydze, przedstawiane rozterki i autorefleksja Wistinga nie
koliduje ze śledztwem, a wręcz stanowi jego siłę napędową, zaś wprowadzenie do
samej sprawy córki Williama, Line, doskonale uzupełnia ten obraz i wiele mówi
nam o samej dziewczynie. Położenie nacisku na prace laboratoryjne, analizy DNA
i materiałów dowodowych z miejsca przestępstwa będzie stanowić nie lada gratkę
dla fanów seriali spod znaku CSI. Towarzyszymy bohaterom w śledztwie
dziennikarskim, w sprawie policyjnym i w prywatnym dochodzeniu dotyczącym
śladów sprzed lat i jest to podróż fascynująca i wciągająca.
O ile sposób konstruowania
śledztw przez Horsta odpowiadał mi zawsze, o tyle w tej części przybiera on
zdecydowanie najpełniejszy i najbardziej atrakcyjny wymiar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz