Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 2 listopada 2017

Pogmatwana sprawa z przeszłości. Goniąc za sprawiedliwością...

wyd. Smak Słowa
Czytając poprzednią część cyklu - Poza sezonem, byłam zawiedziona, męczyłam się i podejrzewałam samą siebie o przedawkowanie Horsta. Tymczasem nie, bo oto kolejna część jest bodaj najlepszą z całego cyklu! (jak do tej pory oczywiście).

Kiedy śledzimy losy Williama Wistinga, od samego początku w zasadzie towarzyszy nam przekonanie, że jest to wzór policjanta. Sam Horst zresztą w swoich wywiadach prasowych mówił, że chciał stworzyć takiego śledczego, jakim zawsze chciał być. Niezłomnego, z zasadami, uczciwego, maksymalnie skoncentrowanego na pracy. Tymczasem Psy gończe stawiają skrupulatność Wistinga pod znakiem zapytania.

Po siedemnastu latach do życia Wistinga powraca tzw. sprawa Cecilii. Dzieje się tak za sprawą adwokata oskarżonego i osądzonego za popełnioną zbrodnię. Wysyła on do Komisji Rewizji Spraw Karnych wniosek, w którym zarzuca zaangażowanym w sprawę podłożenie dowodów z badań DNA.

Cecilia Linde zaginęła podczas popołudniowego joggingu. Po dwunastu dniach odnaleziono jej zwłoki porzucone na poboczu. Jedynym punktem zaczepienia wówczas był walkman znaleziony przy ciele. Dziewczyna zdołała nagrać na nim informacje na swój temat, relację, że została uprowadzona przez człowieka w białym samochodzie. Rysopis sporządzony przez nią w ramach pliku dźwiękowego mógł wskazywać kogokolwiek, śledczy jednak dotarli do podejrzanego. Wszystkie dowody były poszlakowe, nigdy nie odnaleziono miejsca, w którym była przechowywana była Cecilia, a mimo to do skazania udało się doprowadzić.

Było kilka przesłanek przemawiających przeciwko temu, że sprawcą był Haglund. [...] Cecilia mówiła na nagraniu, że leżała na tylnych siedzeniach przez godzinę, zanim samochód się zatrzymał. Pokonanie trasy z miejsca zdarzenia do domu Haglunda zajmuje od piętnastu do dwudziestu minut, ale przecież nie musiał jechać z nią prosto do domu. Cecilia mogła się również pomylić, stracić poczucie czasu. Najważniejsze było jednak tom że Haglund nie miał w domu piwnicy. Cecilia mówiła, że jest przetrzymywana w piwnicy o białych ścianach, z intensywnym oświetleniem i okienkiem w ścianie. W domu Haglunda nie było takiego pomieszczenia. Ale to, co już na niego mieliśmy, pozwalało przypuszczać, że zawiózł ją w inne miejsce, do jakiegoś domu lub budynku, którym dysponował lub do którego miał łatwy dostęp [...] To była czarna dziura w śledztwie, ale okazała się zupełnie bez znaczenia, gdy nadeszły wyniki badań DNA próbki śliny zabezpieczonej na jednym z niedopałków, który zabójca wyrzucił, czekając przy zjeździe do gospodarstwa Gumserød. Wyizolowano DNA Rudolfa Haglunda.
Właśnie ów niedopałek stanowi oś całej intrygi.
W tej części cyklu powraca znane z wcześniejszych tomów pisarstwo Horsta. Życie prywatne bohaterów nie przeszkadza intrydze, przedstawiane rozterki i autorefleksja Wistinga nie koliduje ze śledztwem, a wręcz stanowi jego siłę napędową, zaś wprowadzenie do samej sprawy córki Williama, Line, doskonale uzupełnia ten obraz i wiele mówi nam o samej dziewczynie. Położenie nacisku na prace laboratoryjne, analizy DNA i materiałów dowodowych z miejsca przestępstwa będzie stanowić nie lada gratkę dla fanów seriali spod znaku CSI. Towarzyszymy bohaterom w śledztwie dziennikarskim, w sprawie policyjnym i w prywatnym dochodzeniu dotyczącym śladów sprzed lat i jest to podróż fascynująca i wciągająca.

O ile sposób konstruowania śledztw przez Horsta odpowiadał mi zawsze, o tyle w tej części przybiera on zdecydowanie najpełniejszy i najbardziej atrakcyjny wymiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz