wydawnictwo: Smak Słowa |
O książkach
Horsta z cyklu poświęconego śledztwom Williama Wistinga pisałam już sporo.
Dzisiaj dla odmiany będzie więc krótko... O poprzednich częściach cyklu możecie przeczytać, klikając w poniższe linki:
Czytając piątą część serii pt. Poza sezonem, przez
moment odniosłam wrażenie, że po prostu jestem już Wistingiem zmęczona i muszę
przejść na swego rodzaju „odwyk”. Na szczęście nie przekonałam sama siebie i w
momencie, gdy sięgnęłam po kolejną część - o której więcej we wpisie kolejnym -
przekonałam się, że to nie problem przedawkowania. Po prostu Poza sezonem
jest zdecydowanie najsłabszą częścią cyklu (pomijając Gdy mrok zapada, który
jest przypadkiem szczególnym).
Pominę wszelkie aspekty, które
do tej pory uważałam za plus serii (kreacja głównego bohatera, sposób
konstruowania intrygi i jej rozwikłanie), bo i teraz odgrywają one ważną,
pozytywną rolę. Problem polega na tym, że nieoczekiwanie w tej właśnie części
przygód Wistinga mocno zwolniło tempo. Policjant pokonuje spore trasy, wyjeżdża
nawet za granicę, teoretycznie więc dzieje się dużo, w praktyce zaś lektura
jest mocno nużąca. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że lwia część
kryminału poświęcona jest na zawirowania w życiu prywatnym Williama, na życie
emocjonalne jego córki, na przemyślenia z tym związane... Momentami te osobiste
aspekty, niestety, przeważają i hamują całą akcję.
Sprawia to, że Poza sezonem
trochę mnie rozczarowało i zmęczyło. Na szczęście w części kolejnej jest już
dużo, dużo lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz