wydawnictwo: Smak słowa |
Konia z
rzędem temu, kto w sposobie wydawania kolejnych tomów przygód Williama Wistinga
dostrzeże jakąkolwiek logikę!
Felicia zaginęła to druga
część (lub numer 2,5, jeśli weźmiemy pod uwagę prequel pt. Gdy mrok
zapada...), choć wydana została w 2017 roku. Tom czwarty z kolei (Gdy morze
cichnie) wydany ma zostać już w listopadzie, choć kolejne części na półkach
księgarni stoją od dawna. Cieszę się jednak, że w ogóle ta seria zostanie
skompletowana przez wydawnictwo.
Przyznać muszę, że moją
radość wzbudza kompletna nieznajomość twórczości Horsta wcześniej, ponieważ
dzięki temu mogę czytać powieści w takiej kolejności, w jakiej powstawały. Zdradzę tajemnicę procesu produkcyjnego, mówiąc, że przeczytałam już
wszystkie dostępne na polskim rynku i w polskim tłumaczeniu tomy i dzięki temu
wiem, że w przypadku tej serii układ ma znaczenie, gdyż postać Williama
Wistinga zmienia się na przestrzeni poszczególnych opowieści i - jak rzadko! -
im dalej, tym lepiej. W Felicii... jeszcze tego nie widać. Moim skromnym
zdaniem, zabawa zaczyna się od Szumowin - piątego tomu serii.
Felicia... to po raz
kolejny solidny kryminał i kawałek świetnej policyjnej roboty. Wisting musi
wyjaśnić sprawę morderstwa sprzed 25 lat. Jak nigdy, liczy się czas, śledczy
chce bowiem wyjaśnić zagadkę zanim sprawca będzie bezkarny dzięki mechanizmowi przedawnienia. Czytając o kolejnych etapach dochodzenia, od samego początku mam
wrażenie, że pisarz doskonale wie, jak chce przeprowadzić proces. To nie postać
prowadzi go, podsuwając rozbijające akcję rozwiązania, ale świat przedstawiony
od samego początku jest kreowany. Podoba mi się zgrabna i zręczna fabuła,
umiarkowane, ale intrygujące krzyżowanie wątków i komplikowanie tematów, a
wreszcie całkiem niesztampowe zakończenie.
Felicia zaginęła to solidnie
napisany, zbliżony do klasycznego kryminał. Dla miłośników tego, co dobre i nie
przekombinowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz