wyd. Smak Słowa |
Szumowiny
to kolejna książka, której głównym bohaterem i osią wszelkich wydarzeń jest
William Wisting. Po raz kolejny muszę to napisać (a ponieważ zamierzam doczytać
całą serię, liczę na to, że jeszcze kilka razy będę mogła to zrobić z czystym
sumieniem): bardzo dobry kryminał dla miłośników klasyki.
Tym razem William Wisting
zostaje wezwany do trudnej sprawy. Oto morze wyrzuca na brzeg odciętą stopę.
Jak się szybko okaże, nie będzie to jedyna stopa, sprawa zaś nie będzie łatwa
do rozwiązania ze względu na kompletny brak poszlak. Wisting próbuje jakkolwiek
pchnąć śledztwo do przodu i pozostać przy tym wiernym temu, w co wierzył. Drugi
wątek książki to opowieść o dziennikarskiej pracy, którą wykonuje Line - córka
Williama. Również i ona zmuszona zostanie do zainteresowania się trudnymi
historiami ze zbrodnią w tle. Jako czytelnicy domyślamy się, że w którymś
momencie te sprawy zaczną się zazębiać, nie do końca jednak przewidujemy jak
zostanie rozwiązane ich współistnienie.
Do plusów książki zaliczam
przede wszystkim postać głównego bohatera, jak zawsze zresztą w przypadku
kreacji Horsta. Wielokrotnie pisałam już o tym, że jestem zmęczona śledzeniem
losów detektywów dręczonych traumą. Najbardziej zaś irytująco działa na mnie
sytuacja, gdy autor więcej uwagi poświęca tejże traumie i destrukcyjnej
przeszłości niż śledztwu, o którym miała być książka. W przypadku Williama
Wistinga tak nie jest. Owszem, ma swoje życie prywatne, przeżywa problemy, a
nawet dramaty, nigdy jednak nie przykrywa to jego bycia policjantem:
Wisting nigdy nie miał problemów z motywacją. Wykonywał pracę pchany wewnętrznym motorem. Nie interesowały go pochwały ani wyższy status społeczny, nie bał się krytyki. Szukanie odpowiedzi było wystarczającą motywacją. Walka o sprawiedliwość. Poczucie, że naprawia krzywdę, przywraca równowagę, a na końcu poczucie satysfakcji, że osiągnęli cel, który sobie postawili.
Bardzo dobrze opracowani są
również bohaterowie dalszych planów. Spójni, wyróżniający się swoją osobowością
i - co ważne! - językiem. Niewątpliwym atutem Szumowin jest dla mnie sama
intryga kryminalna: dobrze wyważona, przemyślana, komplikująca się dla
zbudowania atmosfery, ale nie przekombinowana.
Czas na minusy... W Szumowinach mamy przede wszystkim znacznie słabsze tempo narracji. Horst już
w przypadku wcześniejszych powieści nie był mistrzem nagłych zwrotów, tu jednak
akcja jest wyjątkowo niespieszna. Przyczyną jest kilkukrotne mylenie tropów i
dopowiadanie szczegółów. Mnie osobiście, zwłaszcza w kontekście wcześniejszych
książek, to spowolnienie nieco drażniło, z drugiej jednak strony, intrygę
kryminalną mamy tu najmniej jednoznaczną i najlepiej pokomplikowaną. Jest to
więc kwestia wyboru.
Podobnie jak wcześniejsze
książki Horsta, tytuł polecam, choć z mniejszym entuzjazmem. Kolejna część także się pojawi. Niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz