Łączna liczba wyświetleń

środa, 18 października 2017

Nieudolny "Obserwator"

wydawnictwo Burda Książki
Sophie Fortune jest dziennikarką. Pracuje w piśmie plotkarskim, prowadzi też blog. Pewnego dnia znika bez śladu. Z tej przyczyny do Londynu przyjeżdża jej ojciec, aby - po ograniczeniu działań policyjnych - na własną rękę poszukać swojej córki.

Fabuła w Obserwatorze D. B. Thorne'a prowadzona jest wielotorowo. Z jednej strony mamy bowiem retrospekcje: rzeczywistość widzianą oczami Sophie, z której dowiadujemy się o dziwnych wydarzeniach w życiu dziewczyny, anonimowych donosach na policję i problemach z dziennikarskim śledztwem. Te retrospekcje wspierane są zapisami z bloga i komentarzami, które pod nimi się znalazły. Daje nam to sposobność zapoznania się również z opiniami nieprzychylnymi dla Sophie. Druga płaszczyzna narracji to działania ojca oraz prowadzone przez niego dochodzenie, krok po kroku odkrywające koleje losu dziewczyny. Te z kolei wspierane są ponownie retrospekcjami, tym razem w formie pamiętnika dziewczyny i listów, które pisała do ojca właśnie.

Mnie osobiście tak rozbity sposób prowadzenia narracji nie odpowiada. Nigdy za takimi opowieściami nie przepadałam, tutaj zaś schemat jest wyjątkowo nieudolny. Wyznania Sophie, a tym bardziej jej twórczość są infantylne i sprawiają wrażenie, iż ich autorka nie należała do osób zbyt bystrych i rozgarniętych. Pokazują również nieudolny warsztat, co sprawia, że bardzo trudno nam uwierzyć, iż zaginiona zarabiała na życie pisaniem.

Znacznie bardziej podoba mi się ta część powieści, która skupia się na przygodach Fortune’a. Narrator trzecioosobowy, zdecydowanie umocowany z dystansem wobec wydarzeń, pozwala opowiedzieć historię bez zaangażowania, pokazując przy okazji psychologię postaci. Mam wrażenie, że gdyby autor książki zdecydował się na jedną formę, thriller byłby bardziej udaną formą przekazu. Tym bardziej żałuję, ponieważ porusza istotne dzisiaj kwestie. Gdzie przebiega granica między życiem realnym, a wirtualnym? Na jak wielki ekshibicjonizm możemy sobie pozwolić w sieci? Z jak dużą odpowiedzialnością wiąże się działalność internetowa?

Finalnie jednak, tak jak nie da się być „trochę w ciąży”, nie można napisać trochę thrillera, trochę powieści detektywistycznej, a trochę aktualnej społecznie obyczajówki. Efekt końcowy pozostawia zatem bardzo duży niedosyt, a szkoda, bo pomysł był zacny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz