Łączna liczba wyświetleń

sobota, 4 listopada 2017

Żegnając się z Wistingiem...

wydawnictwo: Smak Słowa
Ta książką kończę swoją fantastyczną przygodę z Wistingiem, mając jednocześnie nadzieję, że wydawnictwo względnie szybko nadrobi brakujące tomy i do przygód jednego z moich ulubionych, zupełnie normalnych i nie borykających się z traumami policjantów, będę mogła szybko wrócić.
[...] chodzi o film o psychologicznych aspektach pracy ze świadkami. Na początku pokazują boisko do koszykówki i dwie drużyny, po pięciu graczy w każdej. Widziałem go kiedyś na kursie. Zanim prowadzący włączył film, kazał nam policzyć, ile razy zawodnicy w białych kostiumach podają sobie piłkę. W środku rozgrywki na boisko wszedł facet w przebraniu goryla. Potem prowadzący nie spytał wcale o liczbę podań, tylko o to, czy zauważyliśmy coś dziwnego. Prawie nikt nie zwrócił uwagi na przebierańca. [...] To dowód na to, jak mało jesteśmy spostrzegawczy [...]. Że jakiś bardzo istotny szczegół sytuacji może nam zupełnie umknąć, bo jesteśmy pochłonięci czymś innym [...] [Pocztylion - dopisek mój] został obrabowany we Francji pod koniec XVIII wieku - odparł. - Było wielu naocznych świadków, rozpoznano w sumie siedem osób. Wszystkie skazano i powieszono, mimo że żaden ze świadków nie widział więcej niż pięciu rabusiów.
W Ślepym tropie do Williama Wistinga dzwoni bliska jego sercu Suzanne, prosząc o chwilę rozmowy w sprawie niejakiego Jensa Hummela - zaginionego od pół roku taksówkarza. W tym samym czasie powraca do miasta z zamiarem zamieszkania w domu swojego zmarłego dziadka, Sofie Lund, koleżanka córki Wistinga. Mężczyzna ów był człowiekiem mocno zaangażowanym w działania przestępcze, nic więc dziwnego, że w piwnicy domu Sofie odnajduje sejf z tajemniczą zawartością...

Podobnie jak w Jaskiniowcu sprawa sejfu oraz zaginionego taksówkarza nieoczekiwanie - choć dla osób, które przeczytały już Psy gończe i wspomnianego Jakiniowca zupełnie spodziewanie - zaczynają się zazębiać. Wątki te połączone są w bardzo dobry, ale dla „stałych czytelników” bardzo przewidywalny już sposób. Nowością jest wprowadzenie antypatycznego policjanta Haralda Ryttingena, który stanie w opozycji do Wistinga.

Sama konstrukcja śledztwa, retrospekcje, tropy i mylące okoliczności są bardzo dobrze opracowane, zaś - jak zwykle u Horsta - czytelnik ma również możliwość zapoznania się z kwestiami psychologicznymi. Tym razem do przemyśleń podaje nam zagadnienia uczciwości w prowadzeniu śledztwa, rzetelne wypełnianie swoich obowiązków oraz lojalność względem podwładnych, przełożonych i współpracowników. Jakie są wnioski? O tym przekonać musicie się sami.
                Mamy tu także sporo refleksji na temat dzieciństwa i warunków życia, które przekładają się w sposób nieoceniony na to, kim jesteśmy później: 

Cechą wspólną wielu zabójców, jakich spotkał, było nieszczęśliwe dzieciństwo. Brak bliskości, miłości, ciepła i zaangażowania rodziców miał na nich duży wpływ. Ludzie ci często nosili w sobie bolesne historie, którymi nie mieli odwagi dzielić się z innymi, albo rzeczy, których inni nie dostrzegali lub bali się dostrzec. Historie o rozczarowaniach, bolesnych rozstaniach i przerwanych więzach. W więzieniach pełno było młodych ludzi, którzy dorastając, nie zaspokoili swoich podstawowych potrzeb w dostateczny sposób albo zostali zmuszeni, by w ogóle o nich zapomnieć.
W Ślepym tropie doskonale widać, że Horst jest przede wszystkim byłym policjantem i praktykiem i pisze o czymś, o czym pojęcie ma więcej niż zielone. Do tematu zaś podchodzi nie tyle idealistycznie, co refleksyjnie. Wszystko to sprawia, że kryminały Horsta są jednymi z ciekawszych dostępnych na rynku tytułów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz