Łączna liczba wyświetleń

piątek, 17 listopada 2017

Pani Link, nie grzesz więcej...

wyd. Sonia Draga


Szczerze mówiąc, sięgając po tę książkę, liczyłam, że do Charlotte Link w końcu się przekonam. Nic z tego...

Przeczytałam już dużo pochlebnych recenzji na temat wielu książek autorki. Mnie nie pasowała żadna. Kiedy więc przeczytałam, że Grzech aniołów jest książką zupełnie inną (w domyśle gorszą), sądziłam, że może tym razem się uda. Niestety...

Grzech aniołów to typowa dla Link obyczajówka z tajemnicą do rozwikłania. Wprawny czytelnik jest w stanie rozwikłać tę tajemnicę po lekturze 50 pierwszych stron. Nie wiem więc zasadniczo, po co autorka męczy nas jeszcze przez prawie 300 dalszych. Powieść nawet nie próbuje otrzeć się o oryginalność, a do tego - w odróżnieniu od tzw. czytadeł czy książek do pociągu - po prostu męczy bardzo wymuszoną próbą komplikowania tego, co nie chce być skomplikowane i budowania tajemnicy, do której w książce po prostu nie ma klimatu.

Jest za to mnóstwo irytujących rzeczy: synowie-bliźniacy, z których jeden jest chory psychicznie. Neurotyczna matka i ojciec, sprawiający, że czytelnik zastanawia się, czy bardziej z głową mają dzieci czy rodzice. Mam jednak wrażenie, że Charlotte Link wszystkie swoje powieści pisze według jednego konspektu. Stwórzmy sobie kobietę, która nie radzi sobie z rzeczywistością, stwórzmy męża-potwora, stwórzmy rodzinną zagadkę, którą można rozwiązać w kilka minut...

Książki Charlotte Link nie trafiają w mój gust zupełnie. Ze względu na nasycenie powieści neurotyzmem i negatywnymi emocjami nie jestem w stanie zaklasyfikować jej nawet jako zabijacza wolnego czasu, tym bardziej, że akcja jest bardzo niemrawa i zmusza czytelnika do kartkowania w poszukiwaniu właściwego tempa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz